[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie było widać.
Knut zapatrzył się w morze. Jak cudownie jest czuć wiatr we włosach! Nareszcie przyszła
kolej na niego! Musiał przyznać, że zazdrościł Hannah całorocznego pobytu w Christianii, chociaż
teraz ta zazdrość gdzieś zniknęła. Siostra wiele przeżyła, również sytuacje nie do pozazdroszczenia.
- Dzień dobry. To tutaj spędziłeś noc?
Knut drgnął przestraszony i szybko się odwrócił. Hannah uśmiechała się do niego,
wyglądała na świeżą i wypoczętą. Ucieszył się, że tak dobrze znosi morską podróż.
- Nie, nie, chrapałem i sapałem razem z innymi podróżnymi w kajucie, ale wcześnie się
obudziłem. A ty? Wyspałaś się?
- Spałam jak kamień. Ani razu się nie przebudziłam. -Hannah wychyliła się przez reling i
zapatrzyła w wodę. Burta statku pięknie kontrastowała z ciemnoniebieskimi falami, gęsto pokryta
drobniutkimi kropelkami wody. Hannah widząc, jak statek kołysze się na falach, czuła, że
Christiania się oddala.
- Nie zauważyłeś, co zrobiłam wczoraj z moją broszką? - Hannah wyprostowała się,
poklepując się z lewej strony piersi. - No wiesz, z tą starą broszką, którą dostałam od mamy?
- Z tą złotą? - Knut przypomniał sobie teraz, że siostra miała ją wczoraj przy sukni. Z tego,
co pamiętał, był to klejnot odziedziczony po babce.
- Tak, musiałam ją bezmyślnie odpiąć.
- Ja w każdym razie nie zauważyłem, żebyś to robiła.
- Na pewno w końcu się znajdzie. - Hannah nie przejęła się zbytnio zgubą, była bowiem
pewna, że odłożyła broszkę do kuferka podróżnego albo odruchowo włożyła do kieszeni.
- Chyba ci nie spadła, kiedy się kładłaś wieczorem? -Knut zaczął szukać możliwych
wyjaśnień. Czy Hannah rzeczywiście gdzieś schowała broszkę, czy...
- Możliwe. Muszę zaczekać, aż inne pasażerki wstaną, dopiero wtedy się rozejrzę. Statkiem
niezle kołysze, na pewno potoczyła się gdzieś pod koję.
- A nie pamiętasz, czy była przy sukience, kiedy ją zdejmowałaś?
- Tak mi się wydawało, ale możliwe, że się mylę. - Hannah w skupieniu zmarszczyła brwi. -
Złożyłam nawet sukienkę tak, żeby góra była na wierzchu, i ułożyłam wszystkie ubrania w nogach
koi. - Rozjaśniła się. - Na pewno jest gdzieś w łóżku, tam nie szukałam.
Ale Knut zaczął poważnie wątpić w to, że broszka wciąż znajduje się w kajucie Hannah.
- Musisz jej pózniej poszukać. Szkoda by było, gdyby przepadła na dobre.
- Nie przypuszczasz chyba, że ktoś mógł ją zabrać?
- Na pokładzie statku, gdzie przebywa tylu różnych ludzi, nie można być niczego pewnym.
Zawsze znajdzie się ktoś, kto ma długie ręce.
- Ach, tak nie może być! - Hannah dopiero teraz uświadomiła sobie, że broszkę mógł ktoś
skraść. - To przecież najpiękniejszy ze wszystkich dziedzicznych klejnotów!
- Wobec tego musimy jej poszukać - zdecydował Knut. - Może się znajdzie.
Przez całe przedpołudnie Hannah sprawdzała wszystkie swoje rzeczy, ale bez rezultatu.
Złota broszka zniknęła.
- Ale moje ubrania leżały dokładnie tak, jak je ułożyłam wczoraj wieczorem. Myślisz, że
mogła ją wziąć któraś z pań, z którymi dzieliłam kajutę?
- Nie wiadomo, co o tym wszystkim myśleć, a już na pewno nie możemy podejrzewać
nikogo bez powodu. -Knut zaczynał nabierać przekonania, że ten rejs wcale nie będzie tak
spokojny, jak miał na to nadzieję. Będzie musiał odnalezć broszkę Hannah, a na dodatek pilnować
swoich skrzypiec. Mogły skusić kogoś, kto szukał wartościowych przedmiotów na sprzedaż. Może
powinien poprosić kapitana o zaopiekowanie się skrzypkami na czas podróży do Kopenhagi?
- Przeszukałam już przecież wszystkie możliwe miejsca i broszka zniknęła - zaprotestowała
Hannah. - A to znaczy, że ktoś musiał ją wziąć, prawda?
- Może i tak, ale mogła też zaczepić się o coś i odpiąć.
- Nie. Zameczek był dobry, z dodatkowym zabezpieczeniem. Bardzo wątpię w to, by mi
spadła. Czy zgłosimy to kapitanowi?
- Uważam, że powinniśmy trochę zaczekać. - Knut nie chciał się spieszyć, liczył na wizje,
które pomogą mu wyjaśnić sprawę.
- Mamie będzie bardzo przykro. - Hannah zawiązała wstążki kapelusza pod brodą. Wiało
teraz mocniej i wokół dziobu wzbijały się kaskady kropli. Nagle statek wzniósł się na szczycie fali i
zaraz gwałtownie opadł. Bliznięta mocno złapały za reling, żeby się nie przewrócić, ale żadne się
nie wystraszyło. Statek był mocny i zwinny, więc rejs był samą przyjemnością.
- Na razie nie trzeba mamy o niczym informować -zawołał Knut, przekrzykując wiatr. -
Schowajmy się pod pokład!
Kiedy schodzili po wąskim trapie na dół, Knut szepnął Hannah do ucha:
- Nic nikomu nie mów o broszce. Miej tylko oczy i uszy otwarte.
Salon pod pokładem już zdążył zapełnić się ludzmi. Statek oferował luksus większy niż
inne, podróżni też wyglądali na zamożnych, bo garnitury i suknie z dobrych materiałów miały
elegancki krój, a panie pachniały perfumami. Od ich zapachu Hannah w pierwszej chwili wręcz
dech zaparło, ale wkrótce już go nie czuła.
- Straszna pogoda - mruknęła jakaś otyła kobieta, rozpinając kołnierzyk. - Nie lubię
wzburzonego morza.
Uff, pomyślała Hannah, odwracając się od niej. Oby tylko nie dostała mdłości. Sama była
zaskoczona, że tak dobrze się czuje. Wiedziała jednak, że jeśli pasażerowie zaczną chorować, może
nie wytrzymać odoru, który wkrótce się rozniesie.
- Wychodziła pani na pokład? - Hannah skinęła głową młodej kobiecie z kunsztownie
ułożonymi włosami, najwyrazniej podróżującej samotnie.
- Tak, ale woda rozpryskuje się po całym pokładzie, więc szybko można przemoknąć.
Musimy raczej przeczekać wiatr tutaj.
Hannah zajęła miejsce obok kobiety. Zauważyła, że dama ma na szyi ciężki naszyjnik, a na
palcach duże pierścienie. Miała ochotę ostrzec ją przed obnoszeniem się z drogimi klejnotami, nie
wiedziała jednak, jak to zrobić. Nie mogła wszak wspomnieć, że na pokładzie grasują złodzieje...
Knut wmieszał się w grupę mężczyzn usadowionych w najciemniejszym kącie. Miał
stamtąd widok na wszystkich pasażerów zebranych w salonie, nie było tu jednak nikogo z załogi,
musiał więc zadowolić się obserwacją podróżnych. To, że kilku panów słało długie spojrzenia jego
siostrze, jedynie mu pochlebiło, bo czuł, że ze strony współpasażerów nic jej nie grozi. Musiało być
tak, jak podejrzewał kapitan.
Przez dłuższą chwilę przysłuchiwał się rozmowie o parowcu  Nidelven", który po
przebudowie wydłużono o trzydzieści pięć stóp. Był to pierwszy statek pasażerski w Norwegii
poruszający się za pomocą pary.
- Od tej pory  Nidelven" na pewno będzie pływał po innych wodach aniżeli tylko
Trondhjemsfjorden - uznał pan, z którym Knut dzielił kajutę.
- Przecież ten statek już wcześniej pływał między Trondhjem a północną Norwegią -
zaprotestował inny. - Wypuszczał się już w dalekie rejsy.
Panowie na wyścigi popisywali się wiedzą o statkach i ich budowie. Knut jednak wątpił, by
którykolwiek z nich miał jakieś bliższe związki z żeglugą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl