[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kiedy w jakiś czas pózniej wróciła do saloniku,
stanęła w progu zaskoczona. Drzwi do sypialni były
nadal zamknięte.
- Fleur - zawołała półgłosem, uchylając drzwi.
Cisza. Zawołała jeszcze raz, a kiedy nadal nie było
odpowiedzi, weszła do środka i zamarła.
Pokój był pusty.
- Fleur, nie żartuj sobie - powiedziała surowo
czujÄ…c na skroniach kropelki zimnego potu. - Wyjdz
natychmiast!
Mimo iż czuła, że to nic nie da, przetrząsnęła
wykonanie - Irena
scandalous
128
szybko cały pokójia potem resztę domu. Nigdzie ani
śladu Fleur. Wyszła na dwór, zaczęła ją wołać i nagle
przypomniała sobie grozbę córki, że sama pójdzie
szlakiem poszukiwaczy złota.
Spojrzała szybko przez płot łudząc się jeszcze, że
zobaczy na Å‚Ä…ce żółtÄ… plamkÄ™ pelerynki przeciwdesz­
czowej. Ale zbocze wzgórza było złowieszczo puste,
a za łanem trawy majaczyła groznie ściana zwartego
lasu. Wbiegła z powrotem do pokoju Fleur, ale jego
pustka jeszcze bardziej ją przeraziła. Spokojnie, tylko
bez paniki, nakazała sobie twardo i wyszła przed
dom przeszukać trawnik. I oczywiście w błocie pod
płotem znalazła odcisk małego kalosza. Po plecach
przebiegły jej ciarki strachu.
- No tak, wygląda na to, że wyprawiła się na
własną rękę zobaczyć kunekune - powiedziała łamiącym
się głosem i czym prędzej wbiegła do domu. Drżącym
palcem nakręciła numer Kaurinui.
Odebrał Andre. Drżącym głosem spytała, czy nie
widział przypadkiem Fleur.
- Nie - odparÅ‚ krótko, wyczuwajÄ…c jej zdener­
wowanie. - Czy coś się stało?
- Ona... Chciała zobaczyć te twoje świnki. Trochę
się o to posprzeczałyśmy.
Zapadła chwila milczenia.
- Przepraszam cię, Kate. Nie przyszło mi do głowy...
Wielki Boże, tak mi przykro! Ale dlaczego sądzisz, że
mogła sama na piechotę wyprawić się aż tutaj?
- Kiedy nie chciałam jej zawiezć na farmę - wyjaśniła,
z trudem tłumiąc łkanie - powiedziała, że pójdzie
szlakiem górniczym tak jak synowie Beatsonów.
Oczywiście zabroniłam jej nawet o tym myśleć! Po
takiej sprzeczce zwykle zamyka siÄ™ w pokoju. Kiedy
długo nie wychodziła, zajrzałam do środka, ale jej
tam nie było. Przeszukałam cały dom i podwórze.
Pod płotem jest odcisk jej kalosza.
wykonanie - Irena
scandalous
129
- W porządku - powiedział Andre przejmując
inicjatywę. Głos mu się zmienił, słychać w nim było
stanowczość i opanowanie. - Ja zacznę z tego końca.
Jeśli nie zboczy ze szlaku, nie może się zgubić.
- A ja z tego.
- Tylko uważaj na siebie - rzucił odruchowo.
- Dobrze. - Z trudem opanowała łzy. - Ty też
uważaj. Cała okolica podziurawiona jest sztolniami.
- Kate, czy możesz sobie wyobrazić, żeby Fleur
sama z własnej woli weszła do jakiejś ciemnej dziury?
- Nie, raczej nie - zdobyła się na niepewny uśmiech.
- No, teraz mówisz rozsądnie. Tylko dobrze się
ubierz - zarządził. - I wez jakieś zapasowe rzeczy dla
małej. Tutaj już leje.
Trzęsącymi się rękoma wepchnęła do plecaka termos
gorącej zupy. Wciąż myślała o tych podziurawionych
sztolniami zboczach. Ale Andre miał rację. Fleur na
pewno nie posunie siÄ™ do zwiedzania ziejÄ…cych czerniÄ…
szybów. Uczepiwszy się tej myśli,naciągnęła ciepłe
ubranie i pelerynÄ™ od deszczu. *
Z zaciętą miną przelazła przez płot i zapuściła się
w cichy las. Na wysokich drzewach nie drgnÄ…Å‚ nawet
liść, ich korony majaczyły przez opary mgły, a paprocie
i splątane krzewy odcinały niemal cały dopływ światła.
BrnÄ…c wyboistym, grzÄ…skim od deszczu szlakiem,
rozglądała się nieustannie na obie strony i co chwila
wołała córkę. Krzaki rosły tu tak gęsto, że wzrok nie
sięgał w głąb lasu dalej niż na pięć metrów. Dwa razy
natrafiła na odciski małych stóp, ale wyżej ścieżkę
pokrywały opadłe i gnijące liście i coraz trudniej było
stwierdzić, czy ktokolwiek tędy przechodził.
Nie przestawała wołać Fleur. Starała się zapanować
nad nutą paniki, która coraz natarczywiej wkradała
się do jej głosu. Wilgotny las tłumił jednak jej wołanie.
Chwilę pózniej usłyszała nadciągającą ulewę i już
wkrótce spadły na nią pierwsze ogromne krople.
wykonanie - Irena
scandalous
130
Bębniąc w kaptur zagłuszały skutecznie wszelkie inne
dzwięki. Zwolniła kroku, zrzuciła z głowy kaptur
i wytężyła słuch, by nie przegapić odpowiedzi Fleur.
Mimo gÄ™stego sklepienia lasu deszcz siekÅ‚ jÄ… niemiÅ‚osier­
nie po twarzy.
Zrobiło się tak ciemno, że zastanawiała się, czy nie
włączyć latarki, ale uznała, że lepiej oszczędzać baterie.
Co jakiś czas mijała czarną czeluść wylotu tunelu.
Nie, Fleur na pewno nie naszła chętka, żeby choćby
zbliżyć się do któregoś z nich.
Nagle we mgle dosłyszała jakiś daleki głos. Przystanęła
zdyszana i poczuła, że serce łomoce jej w piersi. Czy
to mógł być Andre?
Nie, uznała z nagłym przypływem nadziei, nie
zdążyłby jeszcze tu dotrzeć.
A jednak to był on. Tak jak ona zrzucił z głowy
kaptur, żeby lepiej słyszeć. Ociekające wodą włosy
kleiły mu się do czoła, czarne i lśniące. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl