[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nogi i szerokie, jak Wenus biodra. Czyż mógł więc istnieć mężczyzna, który by nie
zapragnął popieścić jej pełnych, twardych i prężnych ud?
Lecz gdy partner położył rękę na jej lekko zaokrąglonym brzuchu i cheiał sięgnąć
niżej, cofnęła się nieco, opuściła oczy i zakryła dłonią trójkątny wzgórek łona.
Wyglądała teraz nie jak nagi posąg greckiej bogini, lecz jak obraz Wenus w kąpieli,
którego kopia wisiała w westybulu tego domu.
Ujrzeliśmy tylko na tle brzucha miedziany kolor włosów pokrywających jej łono, a
pod nimi zarys czerwonego, wąskiego wgłębienia pomiędzy dwiema wypukłymi
fałdami, ściśniętymi w zwarciu ud.
150
Kiedy mężczyzna chciał rozewrzeć jej uda, aby pokazać nam dokładniej to czerwone
wgłębienie i fałdy między nimi - Emilia jeszcze silniej zacisnęła nogi i wyraz
figlarnej przekory ukazał się na jej zmysłowej twarzy. Partner musiał więc na razie
zrezygnować z ujawnienia tajemnic jej wnętrza. Odwrócił ją do nas plecami, objął za
szyję i nachylił jej ciało tak nisko, że stojąc na podłodze, musiała oprzeć się łokciami
o sofę, aby nie upaść na nią brzuchem.
W ten sposób wypięła się wysoko do żyrandola para gładkich naprężonych
pośladków. Wyglądały one od tyłu, jak dwie pokryte śniegiem, okrągłe góry,
przedzielone pośrodku ciemnym wąwozem, na którego dnie widnieje lej głębokiej
przepaści o czerwonych jak krew ścianach.
Wtedy  narzeczony Emilii ukazał nam do oceny swój organ. Była to rzecz
niesłychanie długa i w porównaniu z długością - niesłychanie szczupła, co jest
rzadkością u tęgich mężczyzn. Jak mogłam wnioskować z pózniejszych moich
licznych obserwacji i badań - u mężczyzn o takiej budowie ciała, narząd jest
przeciwnie niż w tym przypadku - raczej krótki, a za to gruby.
Oczywiście narzeczony nie zastanawiał się w tej chwili nad sprawą długości i
grubości swojego narządu. Wsunął go po prostu w otwór w wąwozie, jak szablę do
pochwy, i przylegając wypukłością brzucha do pośladków dziewczyny pochylonej
nad sofą i opierającej się o nią łokciami - zasłonił nam tę całą wysokogórską
panoramę.
Orkiestra zagrała skoczną i wesołą galopadę, a w jej rytmie mężczyzna począł
oddalać i przybliżać brzuch do wypiętego ku niemu tyłka Emilii, odpychając i
przyciągając rękami jej biodra.
Musiało to sprawiać dziewczynie szczególną przyjemność, bo gdy poczuła, że
przenikając za każdym razem coraz głębiej, dotarł wreszcie do dna przepaści,
zwróciła ku nam uradowaną twarz, uniosła głowę tak wysoko jak pozwalała jej
zabawna pozycja i nastawiła usta do pocałunku. Parnter musiał położyć się na plecach
Emilii, by móc ją pocałować i objął otwartymi dłoniami jej zwisające nad sofą piersi.
A gdy ucałował jej usta i podniósł się z jej pleców - ujął z powrotem biodra
dziewczyny, wyprostował się do poprzedniej pozycji i cwałował dalej z zapałem
przyciągając je i zwalniając jak jezdziec cugle.
Figura ta była szalenie podobna do jazdy konnej nie tylko ze względu na pochylenie
ciała Emilii, wyprostowanie ciała jej tęgiego narzeczonego i jego wznoszące się i
opadające ruchy na jej plecach.
Od czasu do czasu bowiem jezdziec wyciągał swój długi i cienki organ z przepaści i z
głośnymi okrzykami smagał nim, ja biczem, zad swojej uroczej klaczy, aby ją zmusić
do coraz szybszego galopu. Do pełnego obrazu brakowało mu chyba tylko ostrogi...
151
Wreszcie klacz stanęła dęba i przeciągle krzyknęła, po czym padła-
brzuchem na sofę, a on na nią. Aoże niebezpiecznie zatrzeszczało pod
ciężarem ich mocnych ciał. Mężczyzna przez kilka chwil jeszcze
podrygiwał na plecach Emilii, a ona, choć sama już tego nie
potrzebowała, pomagała mu ruchami i ściśnięciami pośladków, póki nie
doea-lopował do celu jazdy. 
Poparte rzęsistymi oklaskami śmiechy i żarty towarzystwa zakończyły
ten ze wszech miar udany i najweselszy numer widowiska Emilia i jej
jezdziec, kłaniając się na wszystkie strony i z radością dziękując za
zasłużone brawa, pobiegli do swojego kąta, aby ubrać się po występie
i zdążyć na ostatni numer, który zapowiadał się jako największa
atrakcja całego przedstawienia.
Miał to być mój numer! Kolej przyszła na mnie!
Rozdział dwudziesty drugi
Mój pierwszy występ publiczny
D
opiero w tej ostatniej chwili mogłam pomyśleć, z jakim programem
powinnam wystąpić. Wcześniej było to niemożliwe. Na początku wieczora
nie wiedziałam bowiem, z czym wystąpią moje poprzedniczki. Jasne
było, że nie wolno mi powtórzyć tego, co one pokazały. Musiałam być
inna, zupełnie inna, jeżeli chciałam zdobyć w tym domu pozycję
odpowiadającą moim ambicjom. Zresztą z przyrodzonego mi charakteru
nie nadawałam się na naśladowczynię. Przeciwnie: pragnęłam stać się
przywódczynią, chciałam, by inne naśladowały mnie.
Ale co mogłam pokazać nowego tym doświadczonym w niezliczonych
stosunkach kapłankom grzesznej miłości ja, debiutantka i amatorka,
której całe ubogie doświadczenie opierało się dotychczas na stosunku
z czterema tylko mężczyznami? Czym mogłam zadziwić ich partnerów,
przez których łóżka przeszły setki kobiet wszelkiego rodzaju i
temperamentu? Czy istniała na świecie najbardziej wyrafinowana,
najbardziej wymyślna i nienaturalna odmiana miłości, której by nie
znali i wielokrotnie nie uprawiali? W porównaniu z ich doświadczeniem
i przeżyciami mogłam być uważana za nieuświadomioną, niepokalaną
dziewicę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl