[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lekcjach, wyprowadzająca na spacer czy przynosząca ulgę w chorobie. W sypialni rodziców
możemy spotkać matkę zmysłową, szaloną, spontaniczną i wolną. W dodatku istnieje ryzyko
natknięcia się na ojca, który strzeże przed nami tajemnicy rodzicielskiego łoża.
Wejście do sypialni oznacza konieczność przyznania się przed sobą do naszych seksualnych
pragnień, związanych z matką, i pokonania lęku przed ojcem, który może za karę pozbawić nas
męskości, upokorzyć i zniszczyć.
Wyprawa jest bardzo niebezpieczna. Szczególnie wtedy, gdy ojca nie ma. Chociaż, jeśli nawet
jest obecny, to i tak niewiele to ułatwia. Gdybyśmy zobaczyli kochających się rodziców,
odkrylibyśmy z bólem, że ani ojciec, ani matka tak spontanicznie i z taką energią nigdy się z nami
23
nie kontaktowali, że nie jesteśmy wcale tacy ważni.
Gdy ojca nie ma, gdy jak zwykle jest w pracy albo w barze, albo na wojnie, w domu zostaje
wytęskniona, opuszczona, zagniewana matka. Dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że klucz do naszej
męskości znajduje się pod jej poduszką, ale nie chce nam go oddać, zwłaszcza pod nieobecność
ojca. Wie, że na dodatek utraciłaby syna i została zupełnie sama.
Przyjrzyjmy się temu, jakiego arsenału środków może użyć matka, gdy przyłapie nas na próbie
wykradzenia klucza spod jej poduszki. Rzadko się zdarza, żeby jakaś rzeczywista matka użyła
wszystkich tych sposobów. Na ogól wybiera jeden z nich, a najwyżej dwa lub trzy.
Pierwszym działem, które wytacza, jest działo opiekuńczości, czyli  upupiania syneczka". Matka
chwyta nas w ramiona i mówi:  O mój syneczku, przecież ty jesteś taki biedny i słaby, a świat jest
taki grozny, niebezpieczny, trudny, dokąd ty się wybierasz? Zostań z mamą, będzie ci ciepło, miło,
przytulnie, bezpiecznie. Połóż się, poczytam ci bajeczkę, pocałuję w czółko, zaśpiewam, a ty
uśniesz blisko mnie. Po co ci ten klucz?"
Musimy przejść tę pierwszą próbę i nie dać się złapać w matczyną pułapkę. Nie jest łatwo
przeciwstawić się jej prośbom. Takie są słodkie i wciągające, że trzeba sięgnąć po ogień w naszym
brzuchu, żeby móc powiedzieć:  Nie jestem żadnym małym syneczkiem. Nie dotykaj mnie tak i nie
mów tak do mnie." Zaczynamy tak mówić w 10-12 roku życia, bo chcemy się odróżnić i oddzielić
od matki, od jej czułości, od bycia traktowanym jak malutkie dziecko, ale w zaciszu sypialni, nie
widziani przez nikogo, nadal gotowi jesteśmy na wiele jej pozwolić. Pierwszym przejawem
gotowości do wkroczenia w świat męski jest bunt przeciwko jej pieszczotliwej postawie wobec nas.
Wtedy matka musi sięgnąć po kolejną broń. Broń zastraszania i upokarzania. Dowiadujemy się
wówczas, i jest w tym ton pogardy, że nic nie jesteśmy warci, że niczego nie umiemy, że nie damy
sobie rady w życiu. Nikt nas nie będzie chciał. Musimy pokonać i tę przeszkodę, jeśli zależy nam na
kluczu.
Jeśli się uda, staniemy przed kolejnym wielkim niebezpieczeństwem. Matka będzie próbowała
nas uwieść. Powie wtedy:  Połóż się przy mnie, możesz mnie dotknąć, poczuj, jak ładnie pachnę.
Może chciałbyś mi uczesać włosy, a może umyć plecy? Zobacz, jaką mam nową sukienkę. Zamknij
oczy, bo muszę się przebrać, ale nie musisz wychodzić z pokoju. Tata jest daleko. Wiesz, jaki on
jest. W ogóle nie mogę na niego liczyć. To ty jesteś moim małym mężczyzną."
Nie ma tu dobrej drogi.
Jeśli sięgniemy po ten zakazany, słodki owoc, możemy zostać śmiertelnie ugodzeni
odrzuceniem, kpiną i pogardą matki. Gdybyśmy nawet zostali - nie daj Boże - przyjęci, byłoby nam
bardzo trudno kiedykolwiek od niej odejść. Nie mówiąc już o naszym poczuciu winy wobec ojca i
lęku przed jego zemstą.
Jeśli ją odepchniemy, grozi nam straszny gniew, zrodzony z matczynej urażonej dumy i
próżności. Niełatwo się na to zdobyć, gdy nie ma ojca w pobliżu.
Gdy przejdziemy tę próbę, możemy zderzyć się z matką-biedactwem i usłyszeć:  Synku, nie
możesz mnie zostawić, jestem taka biedna, samotna, smutna i chora. Nie przeżyję tego, gdy
odejdziesz. Ojciec mnie zostawił, teraz ty mnie zostawiasz. Nie zrobisz mi tego, obiecywałeś mi
tyle razy, że nie będziesz taki jak tata." Niełatwo się z tego wywikłać. Poczucie winy wiąże nam
ręce i nogi. Musimy jednak odejść, mimo że nasze serce będzie płakać. Czasami matka może
mówić prawdę, powinniśmy jednak wiedzieć, że jeśli pozostaniemy z nią, to i tak nie będziemy w
stanie dać jej opieki, której potrzebuje, ponieważ nie staniemy się mężczyzną, a tylko mężczyzna
może takiemu zadaniu podołać.
W końcu nadejdzie próba ostatnia. Matka przeistoczy się w demona, zacznie walczyć, ciskać
gromy i zionąć nienawiścią. Wpadnie w szał. Konfrontacja z nagromadzonym przez lata potężnym
ładunkiem matczynego gniewu i zawodu może być dla nas przerażającym doświadczeniem. Po raz
pierwszy w życiu matka w tak oczywisty sposób stanie się naszym wrogiem. Jeśli nie zadamy jej
bólu, przegramy. Niełatwo jest zadać matce ból. Mimo to musimy wyrwać klucz spod jej poduszki i
uwolnić naszego wewnętrznego Dzikusa. Na odchodne usłyszymy jeszcze:  Skoro tak, to nie jesteś
już moim synem." Ten ostateczny wyraz matczynego rozżalenia i gniewu nie jest szantażem, który
24
miałby nas w ostatniej chwili zatrzymać. Ona ma rację. Albo męskość, albo mama. Gdy w końcu od
niej naprawdę odchodzimy, wtedy wreszcie przestajemy być dzieckiem.
Jak pomóc synowi
W naszych warunkach kulturowych inicjacja jest bardziej procesem niż jednostkowym
wydarzeniem, co dodatkowo podkreśla odpowiedzialność ojca za wychowanie syna. Optymalny
proces pomagania synowi w przeistaczaniu się w mężczyznę można umownie podzielić na trzy
fazy.
Pierwszy etap to nasza obecność w okolicach kołyski w początkowych latach jego życia. Jak już
wiemy, stwarza to nowonarodzonemu chłopcu nadzieję, że wyjdzie kiedyś ze świata matki. Daje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl