[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie złościć. Było tam stare łóżko i kołdra, którą się przykryłam. Płakałam z bólu. Na drugi dzień
poszłam do lekarza szkolnego. Kazał mi zrobić wszystkie potrzebne badania. Po kilku dniach oka-
zało się, że moje nerki są w okropnym stanie i natychmiast muszę jechać do szpitala na operację. I
oto mama przeszła nieoczekiwaną metamorfozę - nagle zaczęła się o mnie troszczyć, nie
pamiętając, co było kilka dni wcześniej. Pojechałam do szpitala wojewódzkiego. Po kilku dniach
miałam operację, która mnie bardzo wycieńczyła. Potrzeba było kilku tygodni, żebym doszła do
siebie. Kiedy wróciłam do domu, mama jeszcze jakiś czas była troskliwa, a potem było
już po staremu. Po pól roku okazało się, że zabieg trzeba powtórzyć. Wujek Mundek mieszkał na
Górnym Zląsku i miał znajomości w tamtejszych szpitalach. Załatwił mi miejsce w renomowanej
klinice u najlepszego specjalisty. Pamiętam pierwszą rozmowę z jej szefem. Bardzo bałam się
ponownego zabiegu. Pan profesor mnie pogłaskał i powiedział, żebym się nie martwiła, ponieważ
dobrze się mną zaopiekuje. Nie rozumiałam, dlaczego wypytuje mnie, czy mam chłopaka i czy z
nim spałam. Przy kolejnej wizycie był jeszcze bardziej śmiały Kazał mi się położyć na kozetce.
Jedną ręką obniżył mi majtki, drugą przyłożył do swoich genitaliów, które w okamgnieniu
wypchały jego szpitalne spodnie. Wtedy dotarło do mnie, że to, co robi, nie ma nic wspólnego z
leczeniem. Nie wiedziałam, jak mam się zachować. Aż za dobrze znałam paraliżujący mnie w
takich momentach strach. Uświadomiłam sobie, że ten człowiek bez skrupułów będzie chciał
wykorzystać każdą okazję. Moje zdrowie, a może i życie zależało od niego. Wiedziałam o tym, i on
też. Poczułam bezsilność: znowu byłam przedmiotem, który się wykorzystuje. Spoglądał na mnie
pożądliwym wzrokiem, w każdej chwili gotowy do kopu-lowania. Operacja miała być bardzo
skomplikowana i on miał mnie operować osobiście. Bałam się. Profesorek znowu mnie pocieszał,
pocierając dobrodusznie moją ręką o swoje genitalia, jednocześnie wkładając mokry jęzor do moich
ust. Azy spływały mi po policzkach, a profesorek z czułością je wycierał. Jeśli mu się sprzeciwię, to
może doprowadzić do mojej śmierci. Ta myśl przerażała mnie tak bardzo, że było mi obojętne, gdy
zamykał drzwi swojego eleganckiego gabinetu na klucz. Był bardzo podniecony. Rozchylił mój
szpitalny szlafrok i podnosił koszulę. Bez zbędnych ceregieli włożył mi rękę między nogi. Po
chwili szybko spuścił do kolan swoje białe szpitalne spodnie i wystawił sztywną pałę, która
przerażała mnie swoją wielkością. Bałam się, że zrobi mi krzywdę. Położył się na mnie, chwycił
moją rękę, a następnie przyłożył do olbrzyma. Próbowałam ją wyrwać, ale profesorek już jęczał,
przyciskając ją do penisa jeszcze mocniej. Jednocześnie delektował się moimi piersiami, całując je
namiętnie, raz jedną, a raz drugą. Nasze ręce splecione w obrzydliwym uścisku pracowały bardzo
szybko. Po chwili doktorek zerwał się jak oparzony, pobiegł do umywalki i z zapracowanego
olbrzyma wytrysnęła biaława ciecz. Nareszcie koniec obrzydlistwa.
Wrócił wyraznie zadowolony Pogłaskał mnie po głowie i namiętnie pocałował w usta. Następnie
kazał wracać do sali. Położyłam się do łóżka i zaraz pomyślałam o tatusiu. Scenariusz był taki sam,
tylko główny bohater inny
Jak to dobrze, że byłam do tego przyzwyczajona i nie bolało. Miałam cichą nadzieję, że może
doktorek nie pozwoli mi teraz umrzeć. Po kilku dniach znalazłam się na sali operacyjnej. Doktorek
zrobił, co mógł, żeby operacja się udała. Byłam wycieńczona chorobą. Doktorek należycie się mną
zaopiekował. Co chwilę zmieniał zalecenia. Po kilku tygodniach zaczęłam zdrowieć. Wróciłam do
domu. Długo dochodziłam do siebie. Kiedy jechałam na kontrolę, miałam nadzieję, że nie będzie
pana profesora. Myliłam się. Na mój widok uśmiechnął się zadowolony. Przywiozłam wyniki
badań, ale Idedy tylko mnie zobaczył, stracił chęć na ich oglądanie. Od razu przystąpił do rzeczy.
Kazał mi się położyć i znowu włożył mi rękę pod bieliznę. Próbowałam się bronić. Robiłam to z
mizernym skutkiem, ponieważ to go jeszcze bardziej podniecało i po chwili już nad tym nie
panował. Znowu byłam zabawką, którą mógł się bawić każdy, kto miał na to ochotę. Niewiele
czasu upłynęło od mojego zabiegu i bałam się, żeby nie rozerwał mi dopiero co zrośniętych szwów.
Zaczęłam go prosić, żeby przestał. Na chwilę się opamiętał. Zaczął nawet przeglądać moje zdjęcia
rentgenowslde i wyniki badań. Wydawało mi się, że najgorsze mam już za sobą... Po chwili jednak
wyjął z barku koniak i nalał do kieliszka. Kazał wypić. Potem drugi i trzeci... Wiedziałam, co
będzie dalej. Powiedział, że chętnie podwiezie mnie na dworzec. Kręciło mi się w głowie i było mi
wszystko jedno. Doktorek błyskawicznie się przebrał i zaprowadził mnie do auta. Bez słowa
wsiadłam i pojechaliśmy. Zamiast na dworzec, zawiózł mnie do bogato urządzonego mieszkania.
Mieszkał tam jego kolega, też lekarz. Akurat był na wczasach. Doktorek opiekował się jego
mieszkaniem. Musiałam mieć głupią minę, bo zaczął się tłumaczyć, że musi coś pilnie z tego
mieszkania zabrać. Błyskawicznie przekręcił klucz w zamku. Wiedziałam, że mu się nie wymknę.
Jak zwykle w takich sytuacjach, zawładnęła mną moc, której nie byłam w stanie się
przeciwstawić. Byłam zdana na swojego kata. Naiwnie miałam nadzieję, że może się zlituje i
zostawi mnie w spokoju. Doktorek był stary, brzydki i łysy. O głowę niższy ode mnie. W szczęce
lalka złotych zębów. Pewny swego, bardzo konkretnie przystąpił do działania. Chwycił mnie wpół i
rzucił na łóżko. Szybkim ruchem porozpinał wszystkie guziki bluzki. Biustonosz miałam rozpinany
z przodu, więc rozprawił się z nim jeszcze szybciej. Wystarczyło jedno szarpnięcie i moje piersi
znalazły się w zasięgu jego ręki. Nie miałam żadnych szans. Byłam jeszcze osłabiona po zabiegu
operacyjnym. Moja nieskuteczna obrona tylko go zresztą podniecała. Wyłysiałą głowę wsadził
między moje piersi i łapczywie przyssał się do sutków. Całym ciężarem przylgnął do mojego ciała.
Brakowało mi tchu. Wyrywałam się i próbowałam uwolnić. Nic z tego. Abym nie krzyczała,
wsadził mi język do ust. Jego ręka szybko zawędrowała do moich majtek. Uporał się z nimi
szybkim szarpnięciem. Między nogami poczułam sztywny członek. Za wszelką cenę starałam się
chronić szwy pooperacyjne. Zasłaniałam je rękami i przytrzymywałam, żeby tylko nie popękały
Doktorka to wcale nie interesowało. Czułam, jak z trudnością wszedł we mnie. Sprawiło mi to
wielki ból. Nie mogłam się powstrzymać. Azy same spływały mi po twarzy.
Musiałam przez to przejść i jak zwykle udawać, że wszystko jest w porządku. Czy potrafię tak dalej
żyć? Po chwili usłyszałam głośny jęk i doktorek zwalił się obok mnie. Nareszcie ulga. Leżał z
zamkniętymi oczami. Popatrzyłam na tę ohydną twarz - starą, ze zmarszczkami, z nosem jak u
Pinokia. Nieproporcjonalna budowa ciała. Poczułam wstręt do niego i do siebie, że zgadzam się być [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl