[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pózniej.
 Wiem, że dasz sobie radę z każdym problemem, ale mam ochotę
pomóc, o ile oczywiście przyjmiesz moją ofertę.
Przyjmę? Jeśli ona sądzi, że poddam się bez walki, to się myli.
124
R
L
T
ROZDZIAA CZTERNASTY
Molly była pełna podziwu dla Dana za to, jak znakomicie poprowadził
mecz piłki nożnej, a potem urządził poczęstunek i nie dał się wyprowadzić z
równowagi zle wychowanemu Craigowi Albertowi z jego koszmarną
mamusią.
Niedaleko pada jabłko od jabłoni, pomyślała.
Przypomniała sobie przerażenie w oczach Dana, kiedy wymieniła
nazwisko Stephanie Albert, i ciepło jej się zrobiło koło serca. Ta kobieta
zdecydowanie go nie pociągała. A Dan pragnie dostać od życia drugą szansę.
Z nią. Teraz wiedziała, że ona też tego pragnie.
Kiedy dotarli na miejsce, Dan wjechał do garażu pod luksusowym
wieżowcem, w którym mieszkał.
 Nie musisz tego targać  zaprotestował, kiedy Molly wzięła od Josha
część prezentów.  Mogę przecież obrócić kilka razy.
Jego usilne starania, aby broń Boże nie pomyślała, że ją wykorzystuje,
rozśmieszyły ją.
 Dan, wszystko w porządku. Nie prowadzimy rejestru zasług i nie
zbieramy punktów, sam mi to mówiłeś, prawda?  zaczęła się z nim droczyć.
Skrzywił się i ruszył do windy. Josh jechał za nim ze swoją nową
zdalnie sterowaną ciężarówką na kolanach, jakby pilnował, aby nikt mu jej
nie odebrał. Molly wiedziała, że to prezent od Dana i w duchu chwaliła
wybór. Szczególnie w obecnej sytuacji, kiedy Josh jest uwięziony na wózku.
A na dodatek pózniej, gdy chłopiec znowu zacznie samodzielnie chodzić,
wciąż będzie mógł cieszyć się zabawką.
W domu złożyli wszystkie prezenty w pokoju Josha.
125
R
L
T
 Wiesz, że musisz napisać do każdego krótki list z podziękowaniem? 
spytała Molly.
Joshowi mina zrzedła.
 Muszę?
 Tak.  Z trudem opanowała uśmiech, widząc, że Dan również się
skrzywił, słysząc o nowym obowiązku.
 Jestem pewna, że tata przekaże listy wychowawczyni, a ona rozda je
dzieciom w klasie.
 Jutro się tym zajmiemy, zgoda?  odezwał się Dan.  Lepiej mieć to z
głowy.
 Właśnie  wtrąciła. Nagle spostrzegła, że Josh rozciera sobie łydki. 
Co się dzieje?  zaniepokoiła się.
 Boli.
 Naprawdę?  przeraził się Dan. Przyklęknął obok Josha i dotknął jego
nóg.  To dziwne, bo przecież rano nie ćwiczyliśmy za długo. Bardziej
powinny boleć cię ręce od tych wszystkich manewrów wózkiem.
 Jazda na wózku wzmacnia nie tylko mięśnie głębokie tułowia, ale i rąk
 wyjaśniła Molly.  Podczas gry Josh mógł nieświadomie napinać mięśnie
nóg, szczególnie przy nagłych zwrotach.  Pochyliła się nad chłopcem.
 Zrobię ci masaż.
Dan spojrzał na nią z wdzięcznością.
 Gdybyś mogła, byłoby wspaniale.
 Oczywiście, że mogę.  Pomogła Joshowi położyć się na łóżku, a w
tym czasie Dan przyniósł tubkę z balsamem do rąk, którego używała
poprzednio.  Masz poduszkę elektryczną? To również pomaga rozluznić
napięte mięśnie.
 Nie jestem pewien, ale zaraz sprawdzę.
126
R
L
T
Dan wyszedł. Molly poleciła Joshowi przewrócić się na brzuch i zaczęła
masować mu łydki. Po mięśniu dwugłowym przyszła kolej na mięsień
płaszczkowaty, który był tylko odrobinę mniej napięty.
 Jak dobrze  szepnął Josh sennym głosem.
Uśmiechnęła się. Podejrzewała, że po tylu emocjach niedługo zmorzy
go sen.
 Cieszę się  odrzekła, nie przerywając masażu.
 Znalazłem  ściszonym głosem oznajmił Dan, wracając. Podłączył
poduszkę, a kiedy Molly skończyła masaż, nakryła nią prawą nogę chłopca,
który w okamgnieniu zasnął.
Molly z Danem wyszli, zostawiając drzwi sypialni Josha lekko
uchylone. W salonie Dan pociągnął Molly w stronę kanapy.
 Usiądz na chwilę  poprosił.
Usiadła. Wiedziała, że chce dokończyć rozmowę, którą rozpoczęli w
parku. Splotła dłonie, aby nie spostrzegł, że drżą ze zdenerwowania. Dan
usiadł w fotelu naprzeciwko niej. Chciał ją widzieć.
 Mam ci tyle do powiedzenia, ale nie wiem, od czego zacząć. Przede
wszystkim chciałbym ci podziękować za wszystko, co dzisiaj zrobiłaś. Twój
pomysł, aby urządzić Joshowi urodziny, był strzałem w dziesiątkę. Nigdy nie
zapomnę jego miny, kiedy zobaczył dzieci witające go transparentem i
wołające:  Niespodzianka! 
Uśmiechnęła się.
 Masz rację. To był wspaniały widok. Ale ty też się napracowałeś. 
Urwała i po chwili mówiła dalej:  Ogromnie się cieszę, kiedy teraz widzę
was razem. Niebo i ziemia w porównaniu z tamtym dniem, kiedy pierwszy
raz do mnie przyszliście. Dokonałeś cudu.
 To ty jesteś tym cudem  rzekł wyraznie wzruszony.
127
R
L
T
 Wszystko zawdzięczam tobie.
 Nie, Dan  zaprzeczyła.  Jestem przekonana, że sam, bez mojej
pomocy, znalazłbyś sposób, aby odbudować relacje z małym.  Podniosła
głowę i spojrzała na niego.  Jesteś dobrym ojcem. Kochasz Josha i miłość do
niego pomoże ci pokonać najgorsze rafy.
 Posłuchaj, Molly.  Nachylił się, wyciągnął rękę i przyłożył dłoń do
jej policzka.  Musisz coś zrozumieć. Niewiele wiem o miłości. Moja matka...
cóż... powiedzmy, że skomplikowałem jej życie. Ani na moment nie dała mi
zapomnieć, że całe zło, jakie ją spotkało, było moją winą.
Poczuła, że krew odpływa jej z twarzy.
 To straszne. Jak ona mogła wmawiać ci takie rzeczy!
Kciukiem pogładził policzek Molly i cofnął rękę.
Wstał, zaczął chodzić po pokoju.
 Wyjechałem do college'u, potem na studia. To była moja najlepsza
decyzja. Wszyscy mi powtarzali, jakim jestem wspaniałym lekarzem, jakim
utalentowanym. Na roku byłem prymusem. Jako chirurg należę do czołówki.
Poznałem Suzy. Twierdziła, że mnie uwielbia, więc się z nią ożeniłem. 
Urwał i zwrócił się twarzą do Molly, która słuchała go ze ściśniętym sercem.
 Ale ona mnie nie kochała. Jej zależało wyłącznie na pieniądzach. W moim
życiu nie było miłości. Dopóki nie urodził się Josh.
 Od pierwszej chwili, kiedy tylko was zobaczyłam, wiedziałam, że go
kochasz  szepnęła.
 Tak, kocham go. Wciąż walczę z wyrzutami sumienia, że to przeze
mnie Josh jezdzi na wózku, chociaż teoretycznie wiem, że to była wina
tamtego kierowcy.
 Posłuchaj  przerwała mu.  Zdajesz sobie sprawę, że do wypadku i
tak by doszło, nawet gdyby nic nie odwróciło twojej uwagi. Tamten facet
128
R
L
T
zajechał ci drogę na czerwonym świetle, prawda?
 Tak, prawda. Stopniowo zaczynam w to wierzyć, ale boję się, że bez
ciebie wrócę na dawne tory.
 Nie, Dan. Nie wrócisz, ale uważam, że moja obecność będzie ci tylko
przeszkadzała.
Pamiętała scenę sprzed kilku dni, gdy niezauważona przez nich
obserwowała, jak ojciec i syn jadą na wózkach do Central Parku. Wtedy zdała
sobie sprawę, dlaczego musi się wycofać.
Teraz. Zanim odda im swoje serce.
 O czym ty mówisz?  wykrztusił.
 Mówię o tym, że musisz skoncentrować się na relacjach z synem. 
Molly serce omal nie pękło, gdy słyszała własne słowa.  Nic nie powinno ci
przeszkadzać.
 Naprawdę tak uważasz?
Spostrzegła, że zbladł. Zmusiła się do kiwnięcia głową.
 Tak, właśnie tak uważam.  Wstała i zrobiła krok w kierunku drzwi. 
Zależy mi na tobie i Joshu. Chodzi mi o wasze dobro. Pragnę waszego
szczęścia.
 Nie odchodz.
 Muszę.  Bezradnie wzruszyła ramionami.  Przykro mi, Dan.
Uważam, że najpierw powinieneś uporać się ze swoją przeszłością i obecnym
życiem, a dopiero potem organizować sobie przyszłość.
Dan zamarł. I w tej samej chwili Molly nabrała pewności, że intuicja jej
nie zawiodła.
Nie był gotowy wejść w związek oparty na wzajemnym dawaniu i
braniu. Nie był gotowy obdarzyć drugiej osoby uczuciem. Przez moment
wahała się jeszcze. Jasno widziała, że on chce mieć przy sobie kogoś, kto go
129
R
L
T
kocha. Kocha tak jak ona. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl