[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wsiada do srebrnego mercedesa, jej pierwszego luksusowego
wozu, prowadzi lewą ręką, a prawą bezustannie gestykuluje.
Chce zgłosić się na przesłuchania, wystąpić w musicalu,
założyć społeczny teatr. Jednak najpierw zamierza
zrealizować jedno marzenie: chce przygotować występ dla
przyjaciół i rodziny. Wyznaczyła sobie termin, który mija za
dwa lata. Wynajmie restaurację lub bar, zatrudni muzyków,
wybierze motyw przewodni i będzie prezentowała swój
repertuar przez jeden lub dwa wieczory. W roli doradcy
zatrudni swoją nauczycielkę śpiewu, która jest profesjonalną
śpiewaczką. Priscilla jest podekscytowana na samą myśl o
 Wieczorze z Priscilla".
- Jako nastolatka wiedziałam, że mam talent - mówi. -
Jednak potem wyszłam za mąż, urodziłam dzieci i przestałam
śpiewać. Odpuściłam sobie. Ale przez śpiew można dotrzeć
do ludzi. Jestem zdeterminowana zrobić karierę przed
śmiercią. Nie jest za pózno. Bez tej grupy kobiet nigdy by mi
to nie przyszło na myśl. Teraz mam przyjaciółki, które wesprą
mnie w tak ryzykownym przedsięwzięciu. Wiem, że tam będą
i namówią wszystkich przyjaciół, żeby także przyszli. Oni
wypełnią salę.
Zanim spotkałam te kobiety, żyłam w świecie, w którym
nie byłam wiele warta, nie byłam wystarczająco dobra.
Wmawiałam to sobie przez całe życie. Te kobiety pokazały
mi, że to kłamstwo, które w siebie wmawiałam, ponieważ
czułam lęk. Teraz boję się tylko tego, że rozczaruję samą
siebie, że dojdę do końca życia, nie wykorzystawszy
wszystkich darów, jakie dostałam.
Przed Jewelią myślałam: Ciekawe, co ze mną będzie?
Teraz myślę: Ciekawe, co zrobię jutro? Po raz pierwszy sama
komponuję swoje życie.
Rozdział dwunasty
Mary O'Connor, rock - and - rollowa dziewczyna
Tworzy spuściznę dla nas i dla naszych córek
Patti była tak wzruszona widokiem synowej Priscilli w
naszyjniku, że zaproponowała pożyczenie go na ślub córce
przyjaciółki. Sama Patti nie miała dzieci, ale matkowała
córkom przyjaciół. Była matką chrzestną dziesięciu
dziewczyn, które dorastały z córkami niektórych kobiet
Jewelii, w tym przyszłej panny młodej. Wieść, że  coś
pożyczonego" to może być Jewelia, szybko rozeszła się po
całej Venturze.
Niektóre córki kobiet Jewelii były zaskoczone, jedna
urażona, a jedna otwarcie rozczarowana, że dziewczyna spoza
grupy założy naszyjnik na ślub, zanim one założą go na swoje.
Matki narzekały. Kupiły naszyjnik między innymi po to, żeby
każda z ich córek mogła włożyć Jewelię w dzień swojego
ślubu. Nie podobał im się taki obrót sprawy.
Nie podobało im się także pożyczanie cichcem. Czy Patti
nie powinna z nimi tego skonsultować? Hola, czy nie powinny
podyskutować na ten temat? Zlub nawet nie odbywał się w
miesiącu Patti. Pożyczyła naszyjnik, żeby dać go komuś
obcemu. Czy w ten sposób będą działać?
Aańcuch, który je łączył, znów zaczął uwierać, znowu
rozpętało się istne piekło.
Następne spotkanie rozpoczęło się przeprosinami Patti.
Chciała tylko się dzielić, powiedziała. Czy nie po to stworzyły
tę grupę? Czy nie to właśnie robią już od roku?
Cóż, owszem, po to, przyznała Nancy Huff, ale śluby to co
innego. Zluby to szczególne wydarzenia, wyprawia się je,
żeby uczcić wartość życia rodzinnego. Naszyjnik miał być
pamiątką rodową, którą każda z nich przekaże swojej córce w
dzień ślubu. Jest różnica między pożyczeniem go komuś na
kilka godzin w pracy a pożyczeniem na ślub.
Patti popatrzyła na Nancy z niedowierzaniem. Czy to ta
sama hojna, pełna współczucia Nancy, którą znała od
dwudziestu lat? Co się z nią stało?
- Nie ma żadnej różnicy - zaoponowała Jonell. - Dzielenie
się to dzielenie.
- Przedmiot, który jest powszechnie i łatwo dostępny,
traci swoją wartość - powiedziała inna matka dziewczyny w
wieku odpowiednim do zamążpójścia. - Jeśli każdy może
założyć naszyjnik na swój ślub, na ślubach naszych córek nie
będzie wyjątkowy.
- Nie - zaprotestowała Jonell. - To dzielenie się
naszyjnikiem czyni go wyjątkowym.
- Myślę, że powinnyśmy wrócić do dzielenia się
naszyjnikiem tylko między nami, tak jak na początku -
zaproponowała trzecia matka dziewczyny szukającej męża.
- Chyba żartujecie! - zawołała Jonell. - Co się dzieje z tą
grupą? Po cośmy ją w ogóle stworzyły? Jedyne, co w niej
ciekawe, to dzielenie się.
- Tak, chodzi nam o dzielenie się - odpowiedział ktoś - ale
nigdy nie rozmawiałyśmy o tym, w jaki sposób mamy to
robić. Może powinnyśmy ustalić jakieś zasady.
Zasady? Jonell była przerażona. Tylko nie znowu to samo.
- Pragniemy jedynie, żeby naszyjnik pozostał dla naszych
córek czymś wyjątkowym. Nie chcę, żeby moja córka nie
chciała go założyć dlatego, że tak wiele dziewcząt nosiło go
przed nią.
- Zapominacie o podstawowym przesłaniu tej grupy -
przypomniała Jonell. - Chodzi nam o inkluzję, nie o
wykluczanie.
Jonell także miała córkę w wieku odpowiednim do
zamążpójścia, ale absolutnie nie rozumiała tego punktu
widzenia.
- Przynajmniej - wtrąciła inna matka dwudziestoparolatki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl