[ Pobierz całość w formacie PDF ]

częściej w domu?
- Jeszcze nic nie jest pewne. Jednak, jeśli nie zgodzą się, przejdę
do innej firmy. Jestem naprawdę dobrym reporterem. Miewałem już
różne propozycje z różnych agencji. Na pewno coś znajdę.
- Miałeś inne oferty? - upewniła się. Widział, że tego się nie
spodziewała. Cóż, może za bardzo rozpędził się ze szczerymi
wyznaniami. Jeśli jednak Cath uważała, że za mało wiedzą o swoich
sprawach, nadszedł czas, by to zmienić. Miała rację. Dotychczas nie
żyli wspólnym życiem jak prawdziwe małżeństwo.
- Jedną czy dwie - stwierdził lekceważąco. Spojrzała na niego i
wróciła do gotowania.
- Dopóki mięso jest w piekarniku, możemy zejść do piwnicy
poszukać pamiętników - zaproponowała po chwili.
- Chętnie, ale tym razem wezmiemy latarki.
Przedpołudnie spędzili, przeszukując pakunki w pobliżu miejsca,
gdzie Cath znalazła wspomnienia Tansy. Niczego ciekawego nie
znalezli, więc przeszli dalej. Natknęli się na odzież i buty sprzed lat.
W jednym z pudeł leżał zapas papieru z początków dwudziestego
wieku.
- Nie ma sensu tego przechowywać. Wszystko zniszczone -
stwierdziła.
- Uporządkowanie tego zajmie więcej czasu, niż możemy teraz
poświęcić - zauważył Jake. - Pracy wystarczyłoby na miesiąc.
121
R S
- Czy twoje nowe zajęcie nadal będzie polegało na ciągłych
wyjazdach? - spytała Cath.
- Powinno być ich mniej.
- Nie moglibyśmy przenieść się tutaj? To wspaniały rodzinny
dom. Rozejrzę się za pracą w okolicy. Letnie wakacje mogłabym
wykorzystać, żeby znalezć chętnego na nasze mieszkanie. Chociaż
mogłoby się przydać na wyjazdy do Waszyngtonu.
- Jeszcze nie wiemy, jak będzie wyglądała moja nowa praca.
Zostawmy na razie ten temat - zaproponował. Na razie zrobił pierwszy
krok. Jasno postawił sprawę w rozmowie z Samem.
- Nie podoba mi się, że dom tak długo stoi pusty.
- Ależ minęły dopiero cztery miesiące. Nic mu się nie stanie
przez kilka następnych. Możemy tu czasem zaglądać, żeby sprawdzić,
czy wszystko w porządku.
- Moglibyśmy urządzić go zupełnie na nowo.
Jake nie był zachwycony jej podejściem do nowej sytuacji. Co
prawda zmienił pracę, ale to jeszcze nie znaczyło, że chce wszystko
zmienić w swoim życiu. Tymczasem Cath zerwała taśmę z kolejnego
pudła i otworzyła wieko.
- Znalazłam! - zawołała. - Tu jest kilka notatników. Poznaję
pismo Tansy!
Jake podszedł do niej. Przeglądała kolejne tomy i sięgała po
następne.
122
R S
- Nie wiem, w jakiej kolejności powinny być ułożone. Szkoda,
że nie pisała daty na pierwszej stronie. Byłoby łatwiej. Tam jest
więcej pamiętników z różnymi charakterami pisma. Fantastycznie!
- Zabierzmy je na górę. Spróbujemy je uporządkować -
zaproponował. Między starymi meblami i pudłami nie było wiele
miejsca.
- Mam nadzieję, że zaczęła pisać wkrótce po śmierci Jonathana.
Tamtą część nagle przerwała...
- Jeśli nie ona, może ktoś inny pisał o niej - wtrącił Jake. Zaniósł
zakurzone pudło do kuchni i postawił na stole.
Cath wytarła je dokładnie i zaczęła wyjmować zawartość. W
tym momencie zadzwonił telefon.
- Znów czegoś chcą! - zawołała.
- To nie mój, tylko twój - powiedział Jake, wskazując komórkę
leżącą na blacie. Cath szybko podeszła.
- Cześć, Abby. Wesołych Zwiąt!
Jake wyjął pozostałe notatniki. Zajrzał do każdego, żeby
sprawdzić datę. Niektórzy z piszących podawali ją przy każdym
wpisie. Tansy niestety nie. Jake ułożył w kolejności datowane tomy.
Pochodziły z dziewiętnastego wieku. Pozostałe trzeba będzie
przeczytać, żeby ustalić, kiedy powstały, pomyślał.
- Wszystko się zmieniło. Oczywiście na lepsze - mówiła Cath. -
Gdy wrócę, będzie co opowiadać. U ciebie w porządku? Tak, chcę
pogadać z dziećmi. Jimmy ucieszył się z roweru?
123
R S
Jake odwrócił się i obserwował jej rozmowę z dziećmi.
Wyglądała na szczęśliwą. Przepadała za dziećmi i za pracą
nauczycielki. Mówiła o tym od początku ich małżeństwa, przypomniał
sobie i znów zajął się pamiętnikami. Na rozmowy o rodzinnych
sprawach miał jeszcze czas.
Cath rozłączyła się i podeszła do Jake'a. Zaczęła przeglądać
notatniki bez dat. Nie mogła znalezć tego, który uznała za
wspomnienia Tansy.
- Może jednak nie pisała więcej? - zastanawiała się na głos. -
Zaczekaj, Poznaję jej pismo. Posłuchaj tego - powiedziała w końcu.
Zobaczyłam dziś drozda. To pierwszy znak nadchodzącej wiosny.
Ucieszyłam się. Zima była długa i smutna. Codziennie chodzę na grób
Jonathana, ale nie znajduję pocieszenia. Zasadziłam krzew róż. Mam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl