[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pasażerów.
- Dick, nie życzę sobie żadnego buntu na pokładzie, rozumiesz?
- Tak jest, kapitanie! - Styron zasalutował i odszedł nie
ukontentowany.
To dziwne, ale wdowa Rhodes - mimo statecznego wieku - była
niewątpliwie atrakcyjną kobietą. I choć nikt z załogi kapitana
Rawsona nie uległ jej wdziękom, to z całą pewnością miała innych
wielbicieli. Dlatego pewnie tak zadzierała nosa.
Rogan rzucił pod nosem jakieś przekleństwo i sięgnął po
płaszcz. Pasażerki płci pięknej bywały gorsze niż sztormowa pogoda.
Pomyślał, że po tym rejsie wyda zarządzenie, że  Witch" zabiera na
pokład wyłącznie pasażerów płci męskiej.
190
Anula
ous
l
a
and
c
s
Już chciał wychodzić z kabiny, kiedy rozległo się pukanie do
drzwi.
- Och! Pani Rhodes. Właśnie miałem zamiar wyjść. Dzień
dobry.
Błękit oczu Patrice był intensywniejszy niż zwykle, a policzki
bardziej rumiane.
- Ach! Rogan, mój drogi. Martwiłam się o pana. Opuścił pan już
tyle posiłków...
- Yh... Obowiązki, madame.
Nie czekając na zaproszenie, Patrice wcisnęła się do kabiny
otoczona chmurką ciężkiej woni perfum, po czym rozsiadła się
wygodnie na krześle.
- Wydaje mi się, że drogi kapitan należy do tych mężczyzn,
którzy doglądają najdrobniejszych szczegółów. Zupełnie tak jak mój
świętej pamięci mąż. Zawsze powtarzam, że skrupulatność to
największa zaleta człowieka sukcesu.
- Do rzeczy, madame - przerwał jej, a w myślach dodał:
Obydwoje wiemy, że nie przyszłaś tu rozmawiać o interesach. -
Bardzo mi przykro, że podróż się przedłuża. Wiem, że docelowo
wybiera się pani do Baltimore. Pomyślałem, że najlepiej będzie, jeśli
wysadzę panią w najbliższym porcie, skąd odpływa więcej statków w
tamtym kierunku.
Patrice zatrzepotała zadziwiająco ciemnymi rzęsami. Czy
zawsze jest pan tak opiekuńczy, sir - Poprawiła spódnicę, rozsiewając
191
Anula
ous
l
a
and
c
s
wokół siebie kolejny obłok przyciężkiego aromatu. - Och! W pana
towarzystwie czuję się taka bezpieczna...
- Tak, madame. Cóż.
- Ależ się zdziwiłam, kiedy odkryłam, że biedna mała Kathleen
Stevens przeniosła się na Hatteras. Nie chciałam już nie mówić, ale
biedactwo - choć się na pewno tego wstydzi - nie ma czystego
sumienia. Dlatego uciekła z Beaufort. W sumie nie miała wyboru, całe
miasto przecież trąbiło o&
Oczy Rogana zapłonęły gniewem. Patrice spostrzegła swój
nietakt i nakryła dłonią małe czerwone usteczka.
- Ojej! Ale mam niewyparzony język. Trzy razy pomyśl, zanim
powiesz. Tak to właśnie brzmi, prawda? Skoro jednak zaczęłam już
ten temat, nie mogę sobie odmówić, żeby nie wyrazić podziwu dla
pana wspaniałomyślności. Po takim skandalu pan mimo wszystko
zdecydował się ożenić z biedną Kathleen. W istocie, gdyby została w
Beaufort, skazana byłaby na pośmiewisko... Cóż, może pan sobie
wyobrazić, jakie miałaby tam życie. Nie mogłabym znieść tego
widoku ze względu na Alice. Och, och! %7łe też rodzona siostra zrobiła
jej taką przykrość...
Rogan wbił paznokcie w stwardniałą skórę dłoni. Czuł się tak,
jakby za chwilę miał wybuchnąć; Gdyby ; nie fakt, że Patrice Rhodes
była kobietą, już dawno i wyrzuciłby ją za burtę. Ta jędza
zachowywała się tak, jakby to Kathleen winna była całemu
zamieszaniu w Beaufort.
- Pani Rhodes, ja...
192
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Proszę zwracać się do mnie po imieniu. Znamy się
wystarczająco długo, żeby przejść na ty. Gościł mnie pan, a poza tym
w zasadzie spędziliśmy ze sobą noc... - Ponownie zatrzepotała rzęsami
i posłała Roganowi wymowne spojrzenie. - Nie dosłownie, ma się
rozumieć.
- Owszem - odparł ponuro. - Może mi pani powiedzieć, dlaczego
wybrała pani właśnie mój statek? Do Baltimore byłoby szybciej
pociągiem,
- Och, nie! Nie znoszę pociągów. Ten hałas, dym, zawrotna
prędkość... Nie, to nie dla mnie. Wolałabym już raczej zostać w domu
i prowadzić interesy drogą korespondencyjną.
- Mimo to jednak do Baltimore regularnie kursują statki większe
i wygodniejsze od mojego.
- Dobrze. Widzę, że muszę się chyba do czegoś przyznać. Otóż
powiedziano mi, że jest pan jednym z najbardziej szanowanych i
znających się na swoim fachu kapitanów.
Prawda była zgoła inna. Odkąd Patrice po raz pierwszy
zobaczyła Rogana na podwórzu Dunwoodych, nie mogła się opędzić
od marzeń o pociągającym kapitanie. W czarnych butach, cienkich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl