[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Każą mu usiąść. W końcu siada. Milczy. Słucha.
 Byłeś moim wrogiem: takim wrogiem, jakiego nikt nigdy nie miał. Dałem ci moje ży-
cie...
Trudno. Wysłucha tego do końca. Który to już raz?
W końcu to sąd nad Salome, nad zdegenerowaną, dekadencką, niemoralną Salome. Nad
Wildem mogą się teraz litować, ale tego świństwa nikt nie usprawiedliwi. Aktorka, która w
tym gra, musi być zboczoną kreaturą  mówi pastor. Nawet na akademii medycznej nie moż-
na by tego pokazywać, żeby nie gorszyć studentów  mówi lekarz. Słusznie.
I po takich zeznaniach sąd wydaje wyrok skazujący! Billing musi zapłacić odszkodowania
ludziom, których znieważył. O Boże,  znieważył ! To śmieszne. Lord Douglas wygraża,
krzyczy. Jak można uznać, że ktoś, kto oglądał sztukę tej kanalii Wilde a, nie jest niemieckim
szpiegiem i zdrajcą ojczyzny? Jak może dojść do takiego wniosku sąd, mieniący się niezawi-
słym?
Sąd doszedł do takiego wniosku.
A jego, lorda Douglasa, ludzie już nie tylko nienawidzą. Patrzą na niego z przerażeniem
albo z niechętną litością. Ależ to wariat! Szaleniec!
Mają swoją tępą rację: roznosi go wściekłość. Szaleje.
Zemści się. Za wszystko mu zapłacą, za wszystko!
Nie oddano mu syna. Wykończył Rossa, ale syna mu nie oddano. A kiedy go wykradł,
kiedy bezprawnie  bezprawnie? on, ojciec?  zawiózł go nad Loch Ness, kiedy oddał go tam
do szkoły klasztornej, porządnej, katolickiej szkoły... szczeniak uciekł. Uciekł do swego prze-
klętego dziadunia! A on, ojciec, najpierw szalał z niepokoju  wypadek? utonięcie?  potem
oskarżył teścia o kidnapping, a potem... Co mógł zrobić poza wyrzeczeniem się tej bestii,
własnego syna? Syna, który wyrzekł się jego? Cóż, świat potwierdził raz jeszcze, że jest
okrutny i niesprawiedliwy. Nie będzie już szczęścia w życiu, nie będzie szczęścia. Tylko wia-
ra mu pozostała. Tylko Bóg. Bóg jest po jego stronie.
Bóg skarze wyrodnego syna tak samo, jak pokarał zdrajcę Wilde a, intryganta Rossa, jak
pokarze po śmierci tych, którzy dzisiaj triumfują. Och, stanie się to pózniej, po latach, ale
chłopca, uciekającego w panicznym strachu przed własnym ojcem, nie minie kara. Oszaleje.
Trzeba go będzie zamknąć w zakładzie. Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy. Pan Bóg
zemści się za najwierniejszego ze swych wyznawców. Za biednego, skrzywdzonego ojca.
Ludzie j e g o nazywają wariatem. Jego, lorda Douglasa. Nie mają wątpliwości. Jest po
prostu obłąkany. Gdy jego syn zachoruje, ujrzą w tym tylko fatalne dziedzictwo. Biedny
chłopiec! Cokolwiek zrobi lord Douglas, cokolwiek powie, potwierdzi tylko tę ich opinię.
Tacy są ludzie. Teraz już rzadziej nazywają go łajdakiem niż wariatem. Ależ jego nie można
traktować poważnie, jest obłąkany!
Wariat. Wije się w fotelu, ani chwili nie może usiedzieć spokojnie, rzuca się z jednej stro-
ny na drugą, krzyczy ostrym, piskliwym głosem, wybucha bez powodu ostrym, piskliwym
śmiechem  więc wariat. Choć raz dziennie wpada w tę swoją furię, od której sinieje, od któ-
rej dostaje drgawek  więc wariat. %7łyje we własnym świecie, innych prawie nie widzi, inni
przestają dla niego istnieć, gdy tylko odwróci głowę, czują to  więc wariat. Jaki łatwy, jaki
prosty jest ten ich świat  świat bez honoru i bez Boga! Zwiat głupców, świat parweniuszy.
Wariat. Napada na łagodnego Conan-Doyle a, na tę owieczkę, piszącą o Sherlocku Holme-
sie... Co za list wysłał do niego po przeczytaniu jego niewinnego artykułu o spirytyzmie!
Człowiek pasjonujący się jakimś parszywym spirytyzmem jest bestią, twierdzi lord Douglas.
Należy go wychłostać szpicrutą. Nie ma nic gorszego niż apostata katolicyzmu  a Conan-
75
Doyle zdradził katolicyzm, żeby dla pieniędzy i rozgłosu prowadzić swój nędzny spiryty-
styczny biznes. Godna pogardy bestia!
Conan-Doyle spokojnie i grzecznie podziękował Douglasowi za ten list. Przesłał mu wyra-
zy szczerej wdzięczności. Tylko pańska aprobata mogłaby mi zaszkodzić. Oczywiście! Po-
czciwy doktor Watson trafił w sedno! Nie można sobie wyobrazić czegoś bardziej ośmiesza-
jącego niż pochwała lorda Douglasa!
Na szczęście nikomu to nie grozi. Nikomu prócz Szekspira, Swinburne a i paru reakcyj-
nych maniaków.
Bo  oczywiście  każdego, kto staje po stronie lorda Douglasa, samozwańcza elita nazwie
reakcyjnym maniakiem. Nie mogą znieść myśli, że istnieją jeszcze ludzie wierni zdrowym i
świętym wartościom, słudzy Boga i Imperium Brytyjskiego. A oni są, istnieją. Poparli go.
Wyłożyli pieniądze. Pomogli mu założyć tygodnik. Pierwsze uczciwe pismo w Anglii. Pierw-
sze, atakujące uczciwie i wprost żydowską klikę, rujnującą gospodarkę Imperium. A także
Irlandczyków, tych zdrajców Imperium, tych sprzedajnych pseudopatriotów swej nędznej
wysepki, rodaków sodomity Wilde a. I nie-katolików, wrogów Boga %7ływego. Nie, nie jest
sam, nie jest sam. Za to nikt nie ma takiej odwagi jak on  i dlatego właśnie inni składają los
wielkiej i świętej sprawy w jego ręce. Wiedzą, że on nie zawiedzie.
Drukuje rzeczy, na jakie nie odważyłaby się żadna inna gazeta. Każdą plotkę, każdą pogło-
skę, każde pomówienie. Nie boi się atakować największych potęg w kraju. Prowadzi kampa-
nię przeciw Churchillowi, temu wspólnikowi żydowskiej kliki (jak Asquith, podły chwalca
Rossa, jak Lloyd George, jak tylu innych). Czyim dziełem były pierwsze, niepełne i kłamliwe
wiadomości o bitwie w Jutlandii, jeśli nie %7łydów, pragnących zarobić miliony na giełdowej
bessie? Wiadomo przecież, że fortuna Rotszyldów wyrosła na ich wiedzy o wyniku bitwy pod
Waterloo, na znajomości wyniku tej bitwy, przyniesionej im pierwszym przez gołębia pocz-
towego. O, %7łydzi są chytrzy, umieją dorwać się pierwsi do każdej informacji, na której można
zarobić! A Anglicy pozbawieni honoru wchodzą z nimi w spółki. Czyż sir Ernest Cassel, %7łyd
urodzony w Niemczech, nie jest przyjacielem rodziny Churchillów? Jest. Skoro tak, czy woj-
na światowa mogła być wojną uczciwą?
Churchill milczy. Nie wytacza procesu o zniesławienie. Zatem mają rację. Zatem można
posunąć się dalej.
Lord Douglas odkrywa spisek.
W 1916 roku lord Kitchener, zaproszony przez cara, płynął statkiem do Astrachania. Sta-
tek wpadł na minę, Kitchener zginął. Twierdzono, że to przypadek. Co za nonsens! Morder-
stwo!
Kitchener wiózł ze sobą ekspertów, którzy mieli zastąpić w carskim rządzie Skorumpowa-
nych Bolszewickich %7łydów. Ależ tak. W 1916 Rosją już rządzili bolszewicy, lord Douglas
wie to na pewno. Najszlachetniejsi ludzie Imperium Brytyjskiego robili, co mogli, żeby poło-
żyć temu kres. A dalej... Chyba wszystko jest jasne! Niemiecki oficer marynarki zapewniał, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl