[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Historyczny, możliwe&  Tereska zastanowiła się nagle.  Ale coś ty, groby
szkieletowe były już w neolicie& !
 Nie powiesz mi, że to neolit&
 Oszalałaś! To przecież brąz& ! To jest chyba zapinka albo inna ozdoba, już druga, tam
znalazłam pierwszą! I tamten pagaj, nie wiem od czego, wygląda jak koniec czegoś, może
berła. Wygrzebaliście to z ziemi&
 To mi się wydaje za mało stare  upierała się Okrętka.  Ja nie wiem, neolit neolitem,
ale to powinno być już chrześcijaństwo!
 Możliwe. Z tym, że ja osobiście nie widzę różnicy między wiekami, pierwszy czy piąty,
to podobne do siebie& Ale ten wzór jest inny! On mi się z czymś kojarzy, nie mogę sobie
przypomnieć&
Zaciekawiony Zygmunt odebrał jej okrągły, plackowaty przedmiot, pokryty
nierównościami. Stworzony przez nierówności wzór wydał mu się w ogóle nieczytelny.
Popatrzył na zbocze pagórka.
 Jesteś pewna?  spytał ostrożnie.  Nie do pojęcia, że coś w tym widzisz, ja bym nie
zauważył&
 O Boże, myśmy się tego naoglądały do nieprzytomności!  przerwała zemocjonowana
Okrętka.  Tuż przed samymi wakacjami, pisałyśmy referat o prasłowianach i te wszystkie
wykopaliska po nocach mi się śniły. Byłyśmy wszędzie, pokazywali nam wszystko&
 Nawet to, co mieli w magazynach, jeszcze nie uporządkowane  dodała Tereska. 
Jak znajdę tu kawałek grzebienia albo sprzączki od paska, gwarantuję ci, że rozpoznam!
Dlatego właśnie uważam, że to jest coś innego, albo starsze, albo co, bo mi ten wzór nie
pasuje. Ale znam go na pewno, musiałam widzieć! Tyle że w tych wiekach nie mogę się
połapać, pojęcia nie mam, z jakiego okresu.
Zygmunt pokręcił i pokiwał głową z podziwem i szacunkiem. Okrętka na umazanej ziemią
twarzy miała wyraz niebiańskiego zachwytu. Obejrzała się na pagórek.
 Wykopalisko archeologiczne  wyszeptała z niebotycznym wzruszeniem.  To ma co
najmniej tysiąc lat& Nareszcie nam się udało znalezć coś takiego! Więc to jednak prawda&
 A tyś myślała, że co, pić i fotomontaż?  spytał niechętnie Januszek, rozczarowany
nieco przemianą prawdziwego, porządnego miejsca zbrodni w jakieś tam strupieszałe
mauzoleum.  Uważałaś, że sami produkują te stare buble, a potem oddają do muzeum& ?
Podszedł bliżej i urwał, w oku błysnęło mu zainteresowanie, schylił się szybko i podniósł
coś z ziemi, rozsypanej pod krzakiem.
 Ejże! Czy to przypadkiem nie jest grot od strzały? Słuchajcie no, ja się na tym znam!
Grot od strzały, jak Boga kocham& !
Niezwykłe odkrycie archeologiczne okazało się faktem, rzetelnym i prawdziwym.
Naruszony pagórek zawierał w sobie niewątpliwie skarby, tyle że w stanie bałaganu.
Wystarczyło trochę rozgarnąć ziemię, żeby znalezć szczątki szkieletów, pojedyncze kości,
większą ilość grotów od strzał i rozmaite inne przedmioty, trudne do rozpoznania, brudne,
ponadgryzane zębem czasu, nieco przerdzewiałe, z całą pewnością jednak zabytkowe.
Tajemniczy sprawcy rozkopali większą część zbocza, rozrzucając dookoła to, co znalezli w
środku, następnie zgarnęli większość i zasypali z powrotem. Najwidoczniej znalezisko
potraktowali wzgardliwie. Czaszka, która nocą ukąsiła Januszka, została zapewne również
odrzucona na bok jako niepotrzebna, po czym nikt nie fatygował się odszukiwaniem jej i
zakopywaniem.
 No no  powiedział Zygmunt z podziwem  niech ja w życiu do domu nie trafię&
Duża rzecz. Ciekawe, co tu było takiego, mam na myśli w sensie historycznym?
Tereska gwałtownie szukała w pamięci.
 Właśnie chyba nic. Wpływy rzymskie mogły sięgać, ale słabo& Wędrówki ludów,
mogli tędy przelecieć, chociaż ja o tym nic nie wiem& Szlak handlowy był bardziej na
południe, żadnych wielkich bitew& O wykopaliskach w tym rejonie w ogóle nie słyszałam&
 No jak to, wykopalisko jest tu!  przerwała zemocjonowana Okrętka.  Najlepszy
dowód, że coś musiało być! Mam nadzieję, że jest prawdziwe, Boże wielki, to prawie cud! Po
tylu wysiłkach, tak zwyczajnie, samo się znalazło, bezproblemowo&
 Bezproblemowo& !  prychnął z rozgoryczeniem Januszek.
 Co to znaczy, po tylu wysiłkach?  spytał podejrzliwie Zygmunt.  Nic o tym nie
wiem, żebyś latała po kraju i szukała wykopalisk archeologicznych. I ani razu nie widziałem
cię z łopatą! Po czyich wysiłkach?
 Naszych oczywiście! Jak to nie wiesz, mówiłam ci przecież tysiące razy! Ona mnie
wplątała w okropną aferę kryminalną, przez całe wakacje kotłowałyśmy się z tymi
przestępcami, z narażeniem życia! Dałam się namówić, bo myślałam, że chodzi o prawdziwe
zabytki, że coś nam przybędzie z tego, czego wcale nie mamy, wiesz, co nam porozkradali i
co się poniszczyło& A potem się okazało, że to było byle co, jakieś tam złoto i dolary, i
przedwojenna biżuteria&
 No owszem, mówiłaś coś tam na ten temat. Rzeczywiście, złoto, dolary i przedwojenna
biżuteria to całkiem byle co. w ogóle prawie świństwo. Ale gadałaś o aferze, a nie o
zabytkach.
 Myśmy rzeczywiście myślały, że znajdziemy autentyczne antyki!  westchnęła
Tereska.  Wiesz, w innych krajach muzea aż się uginają, a u nas co? %7łałosna chała! Jurek
mówił&
 Jaki Jurek?
 Mój stryjeczny brat. Mówił, że w Kopenhadze na całym piętrze są same łyżki.
Rozumiesz? Tysiące łyżek! Miliony& !
 A noże i widelce?  zaciekawił się nagle Januszek.
 Co& ? Odczep się. Widelec pokazał się dopiero w czternastym wieku. A stryjenka
mówiła, że w Luwrze jest galeria, kilometrowej długości, a w niej same małe przedmioty
użytkowe. I dekoracyjne! A u nas co& ?
 Byłyście na Mazurach  zauważył Zygmunt, ogłuszony nieco kopenhaskimi łyżkami.
 Jak rany Boga żywego, w jeziorze chciałyście znalezć małe przedmioty użytkowe?! Kota
macie?!
 A nawet jeśli w jeziorze, to co?  zdenerwowała się Okrętka.  Co się tak dziwisz,
były wypadki zatapiania w jeziorach różnych cennych rzeczy! A tamte akurat były w ziemi,
zakopane i w ogóle trzeba było słuchać, jak opowiadałam!
 W jeziorach przedmioty użytkowe są!  oznajmił Januszek pouczająco.  Zrednio
małe. Raz wlazłem na starą wyżymaczkę i zdarłem sobie skórę z nogi. Potem mi powiedzieli,
że to wyżymaczka, bo sam nie rozpoznałem. Poza tym, tu nie widzę żadnych łyżek.
Tereska rozejrzała się i nieco ochłonęła. Poruszony temat wywoływał w niej zawsze
głębokie wzburzenie, budząc wielkie nadzieje na jakieś odkrycia, znaleziska, wciąż zaczynała
rozmyślać nad odzyskaniem utraconych dóbr jakimś nieznanym jeszcze sposobem, jakąś
drogą, na którą dotychczas nie natrafiła&
 Ayżek może i nie ma, ale są za to inne rzeczy  powiedziała żywo.  Nic już więcej
nie możemy ruszać, wiem na pewno, że dla archeologów jest okropnie ważne, gdzie co leżało
i jak. Zmietnik tu się zrobił niemożliwy, trzeba ich natychmiast zawiadomić!
 Kogo?
 Archeologów oczywiście! Zygmunt, bierz rower, skocz do byle której wsi na
posterunek milicji i spytaj o najbliższe muzeum&
 Zaraz, zaraz,  przerwał ostrzegawczo Januszek.  Ty nie bądz taka wyrywna! Nie
daj Boże, znajdzie ich od razu, przylecą tu i co?
 Jak to co? Bardzo dobrze! Powinni przylecieć!
 Aha. Akurat. A raki?
 Co raki?
 No, coście tak zgłupieli? Mało, że nas przegonią, to jeszcze wypłoszą wszystko! O [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl