[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wielkimi, wdzięcznymi skokami, przecinając sobie nawzajem drogę tak, że trudno było wieść za
nimi wzrokiem, lecz Conan wybrał cel, gdy antylopy znieruchomiały przy wodopoju. Wypuścił
strzałę, gdy upatrzona antylopa sprężała się do piątego skoku. Tor zwierzęcia i strzały zbiegły
się. Stworzenie runęło na ziemię z drzewcem wbitym głęboko pod łopatką. Wierzgało jeszcze
przez chwilę i znieruchomiało. Conan schował łuk i poklepał konia za uszami.
 Trudny strzał. Guyak byłby ze mnie dumny  powiedział do wierzchowca.
Gdy Manzur dołączył do niego, Conan zajęty był ćwiartowaniem antylopy.
 Wokół strumienia rośnie wiele krzewów. Nazbieraj suchego drewna, to wyprawimy sobie
ucztę  polecił Cymmerianin.
Godzinę pózniej obaj zasiedli przy ognisku. W niskich płomieniach opiekały się skwierczące
żebra i udzce. Wdychającemu smakowite zapachy Manzurowi tęsknie burczało w brzuchu.
Młodzieniec nie mógł jednak obronić się przed uczuciem winy.
 Mam wrażenie, że to nieprzyzwoite, iż siedzimy tutaj, dogadzając sobie, nie odnalazłszy
śladu Czerwonych Orłów.
 Gdybyśmy zajezdzili konie na śmierć i sami padli z głodu, na niewiele by się to przydało 
odparł Conan.  Jest tu pod dostatkiem zwierzyny i wody, dzięki czemu możemy uzupełnić
nasze zapasy. Poza tym znalazłem trop kolumny. Przejechała tędy kilka dni temu, posuwając
się wzdłuż strumienia. Wszędzie dookoła są ich ślady.
Manzur rozejrzał się uważnie. Nie dostrzegł nic, co przypominałoby trop jezdzców.
 Naprawdę?  spytał i rozchmurzył się natychmiast.  W takim razie wkrótce wypełnimy
nasze zadanie.
 Nie bądz tego taki pewny  ostrzegł go Conan.  Porwanie twojej lubej spomiędzy
tysiąca żołnierzy może okazać się trudniejsze, niż myślisz, że nie wspomnę o czarnoksiężniku,
który może żywić wobec niej inne zamiary.
 Nieważne. Jesteśmy przecież bohaterami i nic nie stanie nam na drodze  odparł Manzur.
Conan zdjął znad ogniska rożen i wgryzł się w żeberka.
 Nie podzielam twojego szczerego przekonania, lecz być może, z pełnym brzuchem poczuję
się pewniej.
 Potrzebujesz natchnienia, Conanie.  Manzur wsunął dłoń pod zbroję i wyciągnął plik
pergaminów.  Pozwól, że przeczytam ci kilka moich poematów heroicznych.
 Poematów?  powtórzył ostrożnie Conan. Znał na pamięć pieśni i eposy swego ludu, lecz
niewiele dzieł poznanych w cywilizowanych krajach wzbudziło jego uznanie.
Manzur zaczął czytać.
Następnego ranka ruszyli tropem Czerwonych Orłów. Około południa Conan zarządził postój,
zsiadł z konia i uważnie przyjrzał się gruntowi. Na jego surowej twarzy odmalowała się
dezorientacja.
 Co się stało?  zapytał Manzur.
 W tym miejscu do sogariańczyków przyłączyła się druga grupa jezdzców, o mniej więcej
takiej samej liczebności.
 Również sogariańczyków, czy też zaatakowali ich Hyrkańczycy?
 Ani jedni, ani drudzy  odparł Conan.  Konie są podkute na turański sposób. Niektóre
podkowy są zaopatrzone we wzmacniającą poprzeczkę, stosowaną tylko w turańskiej konnicy.
Nie był to atak, lecz pokojowe połączenie dwóch oddziałów  Cymmerianin wsiadł na konia i
ujechali kawałek dalej. Conan wskazał na ziemię, na której Manzur potrafił dojrzeć jedynie
chaotyczną plątaninę odcisków kopyt.
 Popatrz!  rzekł barbarzyńca.  Obydwa oddziały jadą w odległości dziesięciu kroków od
siebie. Może to być wynikiem wojskowej dyscypliny, lecz może również wskazywać na
wzajemny brak zaufania.
 Nie mam pojęcia, dlaczego sogariańska jazda miałaby połączyć się na tym pustkowiu z
turańskimi wojskami  powiedział Manzur, potrząsając głową.
 Jest wiele rzeczy, o których nie wiemy  odparł Conan.  Powinniśmy od tej chwili
zachowywać ostrożność. Ci ludzie nie należą do armii Yezdigerda, chociaż niektóre konie są
podkute na kawaleryjską modłę. Turańska konnica posuwa się setkami, w podwójnej
kolumnie, ze stale wysuniętymi strażami bocznymi i awangardą. Ci partacze jadą bezładnie
rzędem, jak im się żywnie podoba. W ogóle nie wystawili straży. Podejrzewam, że jedyni
kawalerzyści wśród nich to dezerterzy.
Ponieważ dwóch ludzi jedzie szybciej niż dwa tysiące, dystans dzielący Conana i Manzura od
tropionych jezdzców stale się zmniejszał. Wkrótce tropy stały się o wiele świeższe. Obaj
wędrowcy znalezli się w łagodnie pofałdowanej okolicy. Gdzie indziej można było traktować ją
jako równinę, lecz na stepie nawet niewielkie wzniesienia urastały do rangi wzgórz.
 Nie podoba mi się ta okolica  powiedział Conan.
Manzur rozejrzał się. Step wydawał się taki sam, jak przedtem, z wyjątkiem niewielkich
wzniesień i zaklęśnięć terenu.
 Czemu?
 Trawy i krzaki nie wyglądają tak, jak powinny  odparł Cymmerianin.  Niebo też ma
inną barwę. Czuję w tym czary.
 W takim razie masz czulszy ode mnie nos  stwierdził Manzur.  Być może twoje
prymitywne wychowanie, dalekie wędrówki i częste konflikty z nadnaturalnymi mocami
wyostrzyły ci zmysły na te rzeczy. Sądzisz, że ktoś w pobliżu para się magią?
 Możliwe  rzekł Conan.  Przecież tropimy czarnoksiężnika. Czuję jednak, że to miejsce
jest niezwykłe. Miałem już wcześniej podobne odczucia, zawsze w osobliwych zakamarkach
Ziemi, z których jest blisko do innych światów.
Manzur nie odpowiedział, zaskoczony słowami człowieka, który poznał rzeczy, jakie dane
było przeżyć niewielu ludziom.
 Zwiat jest stary  kontynuował Conan.  O wiele starszy, niż najśmielsze wyobrażenia
filozofów. Trafiałem na przeżytki pradawnych epok w parnych dżunglach Południa, wysoko w
ośnieżonych górach i na spieczonych pustyniach. Znajdowałem tam budowle z osobliwego
zielonego kamienia i gmachy wielkości obecnych miast. Spotykałem rasy ludzi i przedludzi,
które gdzie indziej wyginęły na długo przed wyłonieniem się Archeonu i nim jeszcze Atlantyda
wydzwignęła się spod fal. Zawędrowałem na wyspę, gdzie ożyły spiżowe pomniki.
Do Manzura zaczęło docierać, że Cymmerianin nie był nieokrzesanym dzikusem, za którego
go uważał. Zamilkł więc i słuchał uważnie.
 Dowiedziałem się od mędrców, że ziemię pokrywają pasma czarodziejskiej mocy, wiążące
ją na kształt gigantycznej sieci. Tak jak w sieci, są miejsca, w których pasma krzyżują się i
splatają ze sobą. Czarodziejskie siły są tam potężniejsze niż gdziekolwiek indziej. Istnieją też
okolice, gdzie splatają się więcej niż dwa pasma, tak jak w miejscu gdzie kowal skuwa wiele [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl