[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zabiłbym go gołymi rękami.
A więc Leeann i tego faceta okręciła sobie wokół palca. Jenna wiedziała, że ojciec
nie uderzyłby żadnej kobiety. Azy wściekłości stanęły jej w oczach. Oddychała głęboko,
bojąc się, że zemdleje.
- Musimy stąd spadać. Puściłaś historyjkę o krewnych w Stanach. - Jenna zerknęła
przez żywopłot. Barry chwycił Leeann za ramiona w akcie bezsilnej miłości. - Możemy
wylecieć dzisiaj w nocy.
Gage zaczął manipulować przy komórce, po czym wystawił ją nad żywopłot. Ka-
mera wideo! Choć była nadal zdruzgotana, Jenna poczuła ulgę.
Leeann wyswobodziła się z objęcia mężczyzny.
- Wiesz, że tego nie da się zrobić. Muszę doprowadzić do końca sprzedaż ziemi.
Potem możemy jechać gdzie chcesz i na jak długo chcesz.
Do Jenny podbiegł Shadow i ostatnie słowa Leeann zamarły jej na ustach. Zaczęła
się rozglądać, jakby coś usłyszała.
- Popełniliśmy morderstwo, Leeann. - Barry mówił trzęsącym się głosem. - Nie
możesz dokończyć tych spraw z bezpieczniejszego miejsca, na przykład z Południowej
Ameryki? Zrobiłem to, żebyśmy byli razem, ale nie chodziło mi o dwuosobową celę.
Shadow zaczął piszczeć żałośnie przy nogach Jenny. Słysząc jego skowyt, Leeann
wyszła zza żywopłotu i cisnęła kolejną butelkę, która z brzękiem rozbiła się na kawałki.
- Cholerny pies - mruknęła - Spróbuj tego!
Wtedy Gage wyszedł zza krzaków. Leeann krzyknęła z przestrachu.
Zaskoczony Barry wysunął się przed nią, zaciskając pięści.
- Kim jesteś, do cholery?
- Kimś, kto wsadzi was oboje do więzienia.
Barry ruszył z pięściami do ataku, ale Gage zrobił szybki unik, po czym wykręcił
niższemu przeciwnikowi ręce i pchnął go na ziemię. Pijany mężczyzna ledwie się pod-
niósł, po czym niezdarnym zygzakiem zaczął uciekać w stronę domu. Leeann również
chciała to zrobić, ale Gage chwycił ją za ramię, a Shadow stanął przy niej, warcząc.
R
L
T
Na odgłos walki Jenna szybko wyszła zza żywopłotu. Kolana miała bardzo mięk-
kie, a usta drżały jej tak, że nie była w stanie nic powiedzieć.
- Nie musicie iść na policję. Dziecko jest wasze. - Leeann złożyła błagalnie dłonie i
spojrzała na Jennę. - Wez ją sobie. I pieniądze za ziemię. Dajcie mi jeden dzień, a zniknę
z waszego życia raz na zawsze.
Czy Leeann zaplanowała z Barrym zabójstwo Raphaela, bo wiedziała, że dojdzie
do rozwodu i chciała pieniędzy? A może zrobiła to, żeby pozbyć się wszystkich Darley-
ów i mieć Meg dla siebie? Jennę już to nie obchodziło. Nadal nie mogła uwierzyć, z jak
złym człowiekiem jej ojciec tyle lat dzielił życie.
Teraz kiedy błagała o litość, wydawała się niemal zbyt żałosna, by móc ją nienawi-
dzić.
Niemal.
Widocznie Gage pomyślał to samo, bo puścił kobietę. Wykręcił numer policji, a
drugą ręką mocno objął Jennę w pasie.
Leeann i tak nie mogłaby już uciec.
- Masz rację co do jednego - powiedziała Jenna, unosząc głowę. - Najwyższy czas,
żebyś zniknęła z naszego życia. I już nigdy do niego nie wróciła.
Dwie godziny pózniej Jenna siedziała na ganku, tuląc do siebie pogrążoną we śnie
Meg. Powoli ruch i ożywienie, jakie zapanowały w domu, zamierało - niemal wszystkie
wozy policyjne odjechały, śledczy przesłuchali już wszystkich obecnych świadków, a
Leeann zabrano na komisariat. Meg zdawała się nie mieć dużego problemu ze snem,
mimo że ciągle jeszcze nie było cicho.
Gdy patrzyła na śpiące dziecko, Jennę ogarniały tak wielkie emocje, że nieustannie
chciało jej się płakać, krzyczeć i uśmiechać zarazem. Kłębiło się w niej wiele uczuć.
Czuła wdzięczność, że cały ten koszmar się skończył i Meg będzie bezpieczna. Czuła też
miłość i bezgraniczne oddanie dla człowieka, który stał przy niej, odkąd pojawił się na
nowo w jej życiu... człowieka, który szedł właśnie w jej kierunku z pełnym pokrzepienia
uśmiechem.
R
L
T
Ktoś jednak zatrzymał go i Gage obrócił się w kierunku starszego mężczyzny, go-
tów odpowiedzieć na kolejne pytania, byle tylko Jenna i Meg mogły nacieszyć się chwilą
spokoju.
Jenna westchnęła. Olbrzymi ciężar spadł jej z piersi, ale jej serce wciąż zamierało z
niepokoju i ze strachu. Popatrzyła na Meg. Jak długo będą jeszcze we troje, nim Gage nie
odejdzie i już nigdy nie wróci? Po tym, co sobie powiedzieli i co im razem udało się
zdziałać, Jenna nie mogła wyobrazić sobie, że Gage je zostawi.
Obok Jenny siedziała Tina, najwyrazniej wstrząśnięta wszystkim, co usłyszała.
Przyjechała z Meg już kwadrans temu, jednak na jej twarzy nadal widać było szok. Była
w tym czasie z małą u lekarza na badaniach kontrolnych.
- Już wcześniej miałam swoje podejrzenia co do pani Darley - mówiła zdruzgotana.
- Domyślałam się, że kogoś ma. Ale nigdy nie podejrzewałabym jej o coś takiego. Stara-
łam się być dyskretna i nie chciałam za bardzo mieszać się w sprawy rodziny. Powierzo-
no mi opiekę nad Meg, więc robiłam to najlepiej, jak umiałam. Nie mogę uwierzyć, że
pani Darley to kryminalistka. %7łe chciała zabrać Meg na zawsze. - Zmarszczyła brwi i po-
prawiła sobie okulary na nosie, patrząc na Jennę spod oka. - Wierzysz mi, że nie miałam
pojęcia o zakazie zbliżania się, prawda? Widziałam, jak bardzo kochasz to dziecko. Nig-
dy nie kłamałabym w sądzie ani nie zeznała czegokolwiek innego.
Kiedy Tina przyjechała, Jenna zabrała dziecko z fotelika na tylnym siedzeniu i z
miejsca zażądała od niej wyjaśnień co do jej udziału w knowaniach Leeann. Nieporozu-
mienie szybko się wyjaśniło. Najprawdopodobniej Leeann nie wniosła nawet podania o
zakaz zbliżania się Jenny do dziecka ani żadnej skargi. Wszystko to był blef, by jak naj-
dłużej trzymać Jennę i Gage'a z dala od dziewczynki.
Jenna pogładziła maleńką dłoń Meg i ponownie zapewniła Tinę: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl