[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wszystkich uratować, ale każde ocalone życie to wielki sukces.
- Jestem tego samego zdania.
Właśnie dlatego, że od początku zgadzali się w wielu spra-
wach dotyczących pacjentów, zdecydował się kiedyś umówić z
nią poza szpitalem. Oraz dlatego, że pociągała go fizycznie.
- Zostawię wam tę płytę - oznajmił Matt, wyłączając
komputer, Josh jednak nie zwrócił na niego uwagi.
S
R
Był pochłonięty pewnym odkryciem. Wyczuł niewidoczny
promień, który na moment połączył ich myśli i uczucia. Pod-
szedł do Kirsten, by w jej zdziwionym spojrzeniu wyczytać, że i
ona poczuła tę jedność. Zaczerwieniła się, dotknęła pierścionka i
odsunęła się nieco.
- Idzcie już - powiedziała, a Josh nie zaprotestował.
Dopilnował jednak, by Matt wyszedł razem z nim.
Po drodze kuzyn nie miał słów podziwu dla Kirsten. Za-
proponował nawet zakład o to, który z nich jako pierwszy zwabi
ją do łóżka.
Matt, kiedy ty zmądrzejesz? Ta dziewczyna jest zaręczona. A
nawet gdyby nie miała narzeczonego, nie interesowałby ją taki
świszczypała jak ty. Jej zależy na związku do grobowej deski.
- Próbowałeś? - zapytał kuzyn i przyjrzał mu się po-
dejrzliwie, lecz Josh nie uznał za stosowne mu odpowiedzieć.
Za to przyszło mu do głowy, że raz na zawsze powinien wy-
jaśnić to, co dzieje się między nim i Kirsten. A może wcale nie
chodzi o nich dwoje? Może to tylko on jednostronnie wyobraził
sobie tę jedność?
Może to tylko pożądanie?
S
R
ROZDZIAA PITY
Gdy następnego dnia wszedł na oddział Sześć C, Kirsten
rozmawiała z rodzicami Jacka Webstera.
- yródłem infekcji u osób całkowicie pozbawionych
odporności jest najczęściej ich własny organizm: bakterie
rozwijające się w jelitach oraz na skórze.
Niezle jej idzie, pomyślał Josh z uznaniem. Miło jest słuchać
tej kobiety i ją obserwować. Postanowił jej nie przerywać.
Doktor Phillips dobierze antybiotyki, a pielęgniarki zajmą się
czystością skóry. - Przerwała, ponieważ podszedł do nich Jack,
który już znudził się układanką. -Rozmawiam z twoimi rodzi-
cami o zarazkach. Kiedy zamieszkasz w specjalnym pokoju,
gdzie będziemy cię leczyli, rodzice będą musieli bardzo uważać,
żeby nie przynieść tam żadnych bakterii,
- Przydałby się pistolet laserowy - zauważył chłopiec i fil-
mowym gestem podniósł ramię z wyimaginowaną bronią.
Możemy też ubrać ich w stroje ochronne i maski. A ty, z
łóżka, będziesz sprawdzał, czy umyli ręce.
Josh podszedł bliżej, by przywitać się z ojcem chorego
dziecka.
- Jesteś gotowy? - zwrócił się do małego pacjenta.
Jack przytaknął.
S
R
- Wiesz, co cię czeka?
- Będziecie mnie znowu leczyli, a ja będę bardzo chory, po-
tem dacie mi coś, co wezmiecie od mojej siostry, i będę jeszcze
bardziej chory, ale w końcu wyzdrowieję.
Oby się to udało, pomyślał Josh, spoglądając na Kirsten. Po-
dzielała jego obawy.
Wyszła z pokoju. Położyła dłoń na piersi i pomyślała, że
powodem przyspieszonego bicia serca jest los małego Jacka, a
nie to, co wyczytała w oczach pediatry:  Miejmy nadzieję".
Niepokoiła się o chłopca oraz o tego mężczyznę. Bo jeśli mały
Jack nie przeżyje, umrze także jakaś cząstka Josha.
Uczucie to było znacznie silniejsze od objawienia, jakiego
doznała wcześniej, gdy obejmował ją po zderzeniu z chłopakiem
na deskorolce. Co więcej, reakcja jej ciała zdecydowanie nie
licowała ze stanem narzeczeńskim. To było coś więcej niż ból
fizyczny. To był ból tęsknoty. Czy to znaczy, że kocha Josha?
Owszem, coś ją do niego przyciąga. Od pierwszego dnia
znajomości. Ale miłość?
Niemożliwe.
Miłość to coś bardzo poważnego.
Miłość poczuła do Granta. A już na pewno miłość ogarnie
całe jej jestestwo, gdy poznają się lepiej.
Więc dlaczego tak bardzo pragnie Josha?
- Niech to szlag trafi! - mruknęła, wchodząc do pokoju śnia-
daniowego.
- Co się stało? - zaniepokoiła się Betty.
- Rzadko mówię sama do siebie, ale tym razem rozum pod-
powiada mi co innego niż serce.
S
R
- Chcesz o tym pogadać?
Lepiej nie. Betty błyskawicznie domyśli się, o kogo chodzi.
Najlepszą powierniczką byłaby Gabi. Ale tym razem w grę
wchodzi jej rodzony brat, więc na pewno nie będzie obiektyw-
na. Może Alana? Też nie, bo Alana ma tak poukładane życie, że
na pewno ją wyśmieje i każe kierować się instynktem.
Daisy Rutherford, sąsiadka Alany, przez Internet leczy zła-
mane serca nastolatków, lecz rozterki Kirsten są chyba poważ-
niejsze.
Gdy miała piętnaście lat, życie wydawało się proste, a moż-
liwości wprost nieograniczone. Teraz, trzynaście lat pózniej,
znała już granice wytyczone przez dojrzałość, przede wszystkim
przez szczerość i przyzwoitość.
Oraz poczucie obowiązku: jest teraz w pracy. Zebrała doku-
menty Crystal, dziewczynki, która z powodu raka straciła oko i
miała trudności z koordynacją ręka-oko, po czym z dużą plasti-
kową torbą udała się do jej pokoju.
Crystal bawiła się lalką.
- Przebierzemy ją - zaproponowała Kirsten, podając jej nie-
bieską suknię. - Pojedzie na bal. Jak Kopciuszek.
- Kopciuszek jest dla małych dziewczynek, ale Kylie też nosi
takie stroje.
- Kylie?
- Minogue. Piosenkarka. Ona jest Australijką. Jest super.
Mama kupi mi jej najnowszą płytę. Mam ją na wideo. Nauczy-
łam się tańczyć tak jak ona. - Upuściła lalkę na podłogę i zaczę-
ła naśladować swoją idolkę.
- Niech będzie Kylie. Rozbierz ją, a ja poszukam dla
S
R
niej niebieskich szpileczek. - Mimo że szperała w torbie, bacz-
nie obserwowała ruchy dziewczynki.
Czym można zainteresować dziesięciolatka? Na pewno nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl