[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przez poprzednie pokolenia, doświadczenia naszych praszczurów oraz doświadczenia zespołowe.
Zapewne i starożytne wyrocznie, przepowiadając przyszłość, popadały w szczególny stan i za pomocą
znanych sobie sposobów "puszczały luzem" swoje podświadome "JA". W starych księgach opisano na
przykład, jak to wygłaszającemu przepowiednię kapłanowi rozszerzają się zrenice i twarz nabiera
wyrazu wyobcowania, a po seansie wraca do normalnego wyglądu. Niczym z innego świata do
rzeczywistości. My powiedzielibyśmy, że wychodzi z reżimu autoregulacji, pozbywszy się
oszołomienia.
Jestem pewien, że niektórym bioenergoterapeutom niepotrzebne są ramki czy obrączki,
wystarczają własne ręce. Jeżeli diagnozujący znajduje się choćby częściowo w stanie fazowym (który
może włączać się u niego w wyniku treningu lub spontanicznie, za pomocą własnych zabiegów) wtedy
jego ręce poruszają się mniej lub bardziej dokładnie w kierunku chorego narządu, kierowane przez
opisany wyżej mechanizm podświadomej oceny stanu chorego. Dodajmy do tego doświadczenie
diagnostyczne oraz reakcje pacjenta, które mimowolnie się odsłaniają podczas manipulowania rękami
 i widzimy, że zaczyna omiatać mechanizm dynamicznej korekcji zachowania bioenergoterapeuty.
Włącza się coś w rodzaju biologicznego sprzężenia zwrotnego. Ale  co należy podkreślić  realizuje
się ono na poziomie psychicznym, nie zaś na poziomie jakiegoś mitycznego biopola. Jak bowiem
inaczej wyjaśnić fakt, że oddziaływanie rąk praktykuje się nawet na odległość tysiąca kilometrów,
przez telewizję? Jest to psychoterapia działaniem, z natury rzeczy najstarsza metoda terapeutyczna.
Poddani jej pacjenci faktycznie bywają uleczeni! Jeśli  oczywiście  cierpieli na chorobę, która daje
się wyleczyć za pomocą psychoterapii. Oraz jeśli są podatni na sugestię. W trakcie takiej kuracji
pacjenci mogą nieoczekiwanie dla siebie odczuć zdenerwowanie albo rozluznienie, coś niby ukłucia
czy też ciepło oraz uczucie chłodu, rozchodzącego się po całym ciele.
Pewnego razu wygłaszałem wykład w republikańskim szpitalu psychiatrycznym w Rydze, podczas
którego demonstrowałem lekarzom osiągnięcia współczesnej psychoterapii. Po wykładzie kilku lekarzy
nauczyło się wywoływać stan autoregulacji. A mnie do swojego "laboratorium" zaprosił
bioenergoterapeuta. Pokazał chorych, których z powodzeniem leczył "biopolem". Robił to tak: za
pomocą galwanometru mierzył choremu różnicę potencjałów elektrycznego oporu skóry lewej i prawej
ręki. Odchylenie wskazówki sygnalizuje, że chory jest psychicznie gotów do leczenia. Terapeuta
ustawiał chorego przed sobą i koncentrował się do tego stopnia, że na czoło występowały mu krople
potu, przesuwał ręce wzdłuż ciała chorego, czasami zatrzymując je w pewnych odcinkach, silnie
wdychał i wydychał powietrze, potrząsając przy tym rękami  jakby pozbywał się przejętej przez siebie
choroby.
Bioenergoterapeuta zaprezentował mi pacjentkę, która bardzo mocno odczuwała dobroczynny
wpływ tych zabiegów. Wcześniej leczyła się w tej samej klinice za pomocą medykamentów  bez
powodzenia! Teraz, zadowolona i wdzięczna, zamknąwszy oczy oczekiwała magicznych prądów.
Kiedy zabieg dobiegł końca, poprosiłem, by opisała co odczuwała. Opowiedziała, że miejscami
czuła ukłucia, potem nagle ciepło, rozlewające się po całym ciele, a potem  gdy bioenergoterapeuta
zaczął w napięciu przesuwać rękę po jej głowie  poczuła, że głowa uwolniła się od jakiegoś ciężaru i
od razu przestała boleć. Teraz czuje się jak nowo narodzona.
Tymczasem lekarze z zainteresowaniem obserwowali nas. Jak to oceni Alijew? Niedawno twierdził,
że "biopole" to psychoterapia, inaczej mówiąc  sugestia. A podczas tego zabiegu bioenergoterapeuta
nie zastosował przecież żadnej sugestii, nie powiedział nawet jednego słowa!
Poprosiłem kobietę, by stanęła plecami do mnie i zamknęła oczy, a w trakcie wykonywanych
przeze mnie czynności komentowała swoje odczucia. Wykonałem za jej plecami kilka nic nie
znaczących gestów (by wyobraziła sobie, że coś się dzieje) i cichutko, by tego nie zauważyła,
odszedłem na bok. Odwróciłem się nawet do niej plecami, dla większe) pewności i zamarłem w
milczeniu.  Czuję prądy!  oznajmiła pacjentka  jakaś fala przeszła, z dołu do góry po całym ciele.
Oddech staje się ciężki, a teraz się uwalnia. Głowa robi się coraz cięższa, czuję senność. Teraz
senność przeszła, a w głowie się rozjaśniło. Kiedy znowu zbliżyłem się i poprosiłem, by otworzyła
oczy, powiedziała, że czuje się bardzo dobrze!
Lekarze, obserwujący ten zabieg zrozumieli, że u pacjentki zadziałały nieświadomie wytyczne
reakcje. Ale bioenergoterapeuta tego nie zrozumiał. %7łwawo podszedł do mnie i  jak koledze 
uścisnął dłoń:
 Nie pomyliłem się  powiedział  ma pan bardzo silne biopole! Ale wracajmy do autoregulacji.
Zapamiętajcie:
 Stan autoregulacji to sposób realizacji celów, które człowiek sam sobie wyznacza.
 Uczący się powinien zwrócić uwagę na dwa momenty:
Pierwszy: jeżeli po jednym z czterech podanych przeze mnie ćwiczeń poczuliście niedyspozycję,
słabość  musicie ustalić jej zródła. Zwróćcie się do lekarza. Bowiem metoda autoregulacji  jak
rentgen  ujawnia stan organizmu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl