[ Pobierz całość w formacie PDF ]

60 000!
Przerażenie ogarnęło ruskich możnowładców na Ukrainie. Woleli, żeby państwo polskie nie
dotarło do Morza Czarnego, żeby Turcy i Tatarzy zostali niebezpiecznymi sąsiadami Polski,
byle tylko kozaczyzna nie zamieniała się w wojsko królewskie. Oni mogli doskonale obejść
się bez morza, mając tak ogromne dobra, zapewniające im i ich potomkom moc i bogactwo na
wieki całe. Oni potrzebowali tylko rąk do pracy na folwarki, i nie chcieli, żeby  w chłopy
obrócone pospólstwo" chodziło na wojny tureckie.
Znalazł się sposób, żeby do wojny tureckiej nie dopuścić. Znalazł się niestety, z winy samego
króla. Król czynił przygotowania do wojny bez zasięgania uchwał sejmowych. Chociaż
166
Dzieje Polski
dochodziło niejedno do wiadomości polityków polskich, nikt tego królowi nie wymawiał, bo
każdy rozumiał, że nie można o tych sprawach rozprawiać publicznie, głośno na sejmie.
Dopiero gdy przyszła kolej na zaciągi kozackie, powstała wrzawa o wszystko naraz, jako że
król przekracza prawa. Władysław wiedział dobrze, o co tu chodzi, i robił dalej swoje.
Natenczas możnowładcy zaczęli wołać po sejmikach, że król udaje tylko, jakoby wojować
miał z muzułmaństwem, a naprawdę zbiera wojsko za granicą i pomiędzy Kozakami po to
tylko, ażeby zaprowadzić gwałtem władzę absolutną i rządzić Polską bez sejmów. Król,
zaciąwszy się w tym sporze o wojsko, popełnił niejedną nieostrożność; przekroczył nieraz
prawo krajowe w takiej rzeczy, gdzie można się było obejść bez tego i dostarczał tym
niepotrzebnie pozorów przeciwko sobie. Nawet w Koronie poczęto dawać w końcu posłuch
wołaniom panów ruskich, bo nie połapano się, o co właściwie chodzi. I doprowadzili ruscy
możnowładcy do tego, że sejm 1647 roku kazał królowi rozpuścić wszelkie zaciągi,
poczynione zagranicą, a regestr kozacki zmniejszyć, jak było przedtem, do 6 000 głów.
Warto tu zastanowić się nad różnicą pomiędzy Stefanem Batorym a Władysławem IV. Król
Stefan miał także rozległe plany tureckie, do których przygotowania trzeba było wprzód
zdobywać państwo moskiewskie, także więc przygotowywał wielkie wojny, ale umiał sobie
tak radzić, że nie przekroczył w niczym praw polskich, i nie tylko nie wywoływał sporów z
sejmem, lecz sejm sobie pozyskał; umiał trafić do umysłów polskich, i nie tylko nie popadł w
przeciwieństwo do sejmu i ogółu, ale stał się popularnym, i nie było w końcu takiej rzeczy,
której sejm nie byłby mu uchwalił. Władysław IV nie umiał tej sztuki, nie był dobrym
politykiem i przez to zmarnował owoce swych zwycięstw, i wszystkie jego plany poszły na
marne, a nawet obróciły się Polsce na złe, bardzo na złe. Plany same były mądre, ale sposób
ich wykonania nieroztropny.
Kiedy podniosła się na króla wrzawa pełna niesłusznych podejrzeń, natenczas, chcąc okazać,
że nie chce iść wbrew narodowi, który kochał gorąco, Władysław IV rozpuścił zaciągi.
Myślał, że
167
Feliks Koneczny
przeczeka, aż się umysły uspokoją, aż się rodacy przekonają, że wcale nie o władzę absolutną
mu chodzi.
Ale teraz okazało się, że już za pózno! Kozacy rozbroić się nie dali. Chcąc ich zmusić, żeby
24 000 rozbroiło się, trzeba by posłać na nich wojsko królewskie, a tego król nie mógł robić,
skoro sam ich pod broń zwołał. A więc trzeba było brnąć teraz dalej w zawikłania. Nie tylko
nie wydał rozkazu Kozakom, żeby się rozeszli, ale wyczekiwał chwili stosownej, żeby kazać
im ruszyć na zdobycie Krymu, nie dbając już o nic. Postanowił obejść się bez sejmu i senatu.
Kanclerz Jerzy Ossoliński, wielki zresztą przyjaciel króla i zwolennik jego planów, nie mógł
jednak pochwalić postępowania bezprawnego i odmówił przyłożenia pieczęci państwowej do
dokumentu, wystawionego przez króla Kozakom. Natenczas król przyłożył do dokumentu
swoją własną pieczęć królewską i z Kozakami umawiał się dalej.
168
V. cpotop
Władysław IV przyzwał do siebie, do Warszawy, przywódców kozackich, żeby się z nimi
naradzić. Wśród tych zaufanych był też Bohdan Chmielnicki. Był to polski szlachcic herbu
Habdank. Tak się sam zapisał w regestrze kozackim. Ojciec jego Michał przybył z Mazowsza
na Ukrainę szukać, jak tylu innych, poprawy losu przy możnych rodach ruskich Ukrainy.
Uwiesił się pańskiej klamki u Koniecpolskich, którzy trzymali tam od króla wielką
królewszczyznę czehryńską; był podstarościm (tj. ekonomem) w Czehryniu przeszło 30 mil
za Kijowem, na granicy tzw. Dzikich Pól, gdzie już dalej nie było żadnych stałych osad
ludzkich. Jak w każdej królewszczyznie w tamtych stronach, pełno tam było Kozaków, bo
regestrowi dostawali zazwyczaj za dobrą służbę wojskową małe folwarczki, tzw. futory, w
dobrach królewskich. Chmielnicki miał w sobie żyłkę żołnierską i po pewnym czasie sam
przystał do Kozaków. Stosunki pomiędzy dawnym podstarościm a Kozakami były widać
dobre, skoro go wybrali setnikiem. Od starosty czehryńskiego dostał wtenczas futor Subotów, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl