[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Słabo mówiła po stygijsku, ale dobrze rozumiała ten język. Conan wstał, podnosząc ją z
kanapy.
 Jeśli pokażesz nam najkrótszą drogę do bramy  rzekł  zaraz opuścimy to miasto.
Jednak nie odrywał oczu od gładkiego ciała i kształtnych piersi Stygijki.
Zauważyła to i uśmiechnęła się tajemniczo, wstając z otomany z leniwym wdziękiem
wielkiego kota.
 Chodzcie za mną  poleciła i poszła przodem, świadoma tego, że barbarzyńca nie
odrywa oczu od jej gibkiej kibici i rozkołysanych bioder. Nie poszła drogą, którą przybyli,
lecz nim w sercu Conana zbudziły się jakieś podejrzenia, stanęła w rozległej, wykładanej
kością słoniową komnacie i wskazała na tryskającą na jej środku małą fontannę.
 Nie chcesz przemyć sobie twarzy, dziecko?  zapytała Natalę. Jest brudna od kurzu i
masz piasek we włosach.
Natala mimowolnie zarumieniła się, wyczuwając złośliwość ukrytą w lekko drwiącym
głosie Stygijki, lecz usłuchała rady, zastanawiając się ze zgrozą, jakie szkody wyrządził
pustynny wiatr i słońce jej jasnej cerze, z której słusznie słynęły wszystkie kobiety jej ludu.
Uklękła przy fontannie, odrzuciła na plecy długie, jasne włosy, zsunęła do pasa tunikę i
zaczęła obmywać nie tylko twarz, lecz również białe ramiona i piersi.
 Na Croma!  marudził Conan.  Kobieta nie przestanie troszczyć się o swoją urodę,
choćby sam diabeł deptał jej po piętach. Spiesz się, dziewczyno. Zanim stracimy z oczu to
miasto, znów będziesz zakurzona! Thalis, byłbym ci wdzięczny, gdybyś dała nam trochę
jedzenia i picia.
Thalis w odpowiedzi przywarła doń całym ciałem, obejmując białym ramieniem jego
zbrązowiałe plecy. Czuł dotyk jej nagiego ciała na swoim udzie, a w nozdrzach miał
upajający zapach jej falujących włosów.
 Po co masz iść na pustynię?  szepnęła pospiesznie.  Zostań tutaj! Nauczę cię
wszystkiego o Xuthal. Obronię cię. Będę cię kochała! Jesteś prawdziwym mężczyzną; mam
dość tych lunatyków, którzy wzdychają, śnią, budzą się i znów zasypiają. Pragnę gorącej,
ziemskiej namiętności. Blask twych płonących oczu sprawia, że serce łomocze mi w piersi, a
dotyk twych stalowych mięśni doprowadza mnie do szaleństwa. Zostań tu! Uczynię cię
królem Xuthal! Pokażę ci wszystkie tajniki nieziemskich rozkoszy!
Zarzuciła mu ręce na szyję i stanęła na palcach, przylegając doń drżącym, półnagim
ciałem. Nad jej ramieniem zobaczył Natalę, która na ten widok zatrzymała się w pół ruchu,
odgarniając mokre, zmierzwione włosy i szeroko otworzyła oczy ze zdumienia. Zmieszany
Cymeryjczyk chrząknął, wywinął się z objęć Thalis i potężnym ramieniem odsunął ją na bok.
Stygijka obrzuciła dziewczynę spojrzeniem i uśmiechnęła się zagadkowo, zdając się
skinieniem ślicznej główki przytakiwać jakimś swoim tajemniczym myślom.
Gniewnie zaciskając usta i sypiąc skry z oczu, Natala wstała i gwałtownie poprawiła
tunikę. Conan zaklął pod nosem. Z natury nie bardziej skłonny do monogamii niż przeciętny
awanturnik, miał jednak wrodzone poczucie przyzwoitości, które było najlepszym
sprzymierzeńcem Natali.
Thalis nie ponowiła zalotów. Gestem drobnej dłoni nakazawszy, by szli za nią, odwróciła
się i przeszła przez pokój. Przystanęła przed wiszącym na ścianie gobelinem.
Przyglądającemu się jej Conanowi przyszło do głowy, że mogła usłyszeć kroki potwora
skradającego się przez mroczne komnaty i dreszcz przebiegł mu po plecach.
 Co się stało?  zapytał.
 Spójrz na te drzwi  odparła, wyciągając rękę.
Barbarzyńca okręcił się na pięcie, unosząc szablę do ciosu. Ujrzał tylko puste, łukowate
przejście. Nagle za plecami usłyszał jakiś szelest i zduszone westchnienie. Błyskawicznie
obrócił się. Thalis i Natala zniknęly. Gobelin falował lekko, jakby przed chwilą odsunięto go
od ściany. Gdy Conan rozdziawił usta ze zdumienia, zza ściany dobiegł stłumiony krzyk
Brythunki.
2
Kiedy Conan odwrócił się, aby, spełniając polecenie Thalis, spojrzeć na drzwi po drugiej
stronie komnaty, Natala stała tuż za nim, obok Stygijki. W tej samej chwili, gdy Cymeryjczyk
zwrócił się do nich plecami, Thalis z niewiarygodną szybkością położyła dłoń na ustach
dziewczyny, tłumiąc krzyk, który ta próbowała wydać. Jednocześnie drugą ręką chwyciła
Natalę w pół i pchnęła na ścianę, która ustąpiła pod naporem barku Stygijki. Fragment muru
na moment odchylił się w głąb i Thalis prześliznęła się ze swą ofiarą przez powstałą szparę,
nim Conan zdążył obrócić się z powrotem.
Wewnątrz panowała kompletna ciemność. Thalis przystanęła, manipulując przy drzwiach
 widocznie zasuwając rygiel  i zdjęła przy tym dłoń z ust Natali, która zaczęła
wrzeszczeć, ile sił w płucach. W ciemnościach rozległ się szyderczy śmiech Stygijki,
jadowity jak zatruty miód.
 Krzycz, ile chcesz, mała idiotko. To ci tylko skróci życie. Słysząc to, Natala umilkła i
skuliła się, dygocząc.
 Czemu to zrobiłaś?  zapytała błagalnie.  Co zamierzasz?
 Mam zamiar zaprowadzić cię kawałek dalej tym korytarzem  odparła Thalis  i
zostawić temu, który prędzej czy pózniej po ciebie przyjdzie.
 Ooch!  głos Natali łamał się z przerażenia.  Czemu chcesz mnie skrzywdzić? Nic
ci nie zrobiłam!
 Chcę twojego wojownika, a ty stoisz mi na drodze. On mnie pragnie, czytam to w jego
oczach. Gdyby nie ty, zgodziłby się zostać tu i być moim królem. Kiedy ciebie nie będzie,
zostanie ze mną.
 Raczej poderżnie ci gardło  powiedziała z przekonaniem Natala, znając Conana lepiej
niż Thalis.
 Zobaczymy  odparła chłodno Stygijka, pewna swej władzy nad męskimi sercami. 
W każdym razie ty i tak nie dowiesz się, czy mnie pchnie nożem, czy pocałuje, ponieważ
zostaniesz oblubienicą tego, który mieszka w mroku. Chodz!
Na pół oszalała z przerażenia Brythunka walczyła jak dzikie zwierzę, lecz na nic jej się to [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl