[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bogatym i despotycznym, dwoma braćmi, z których jeden jest czarną owcą, a drugi potulnym
słabeuszem, i ich przebiegłymi żonami. To opowieść nie tylko o namiętnościach, jakie targają ludzmi,
ale również o ich potrzebach, dążeniach i rozczarowaniu.
 Innymi słowy, historia uniwersalna, zrozumiała na całym świecie, bez względu na kulturę,
wiarę, pochodzenie.
 Na to liczę.  Unikając wzroku Aleksandra, wręczyła mu filiżankę aromatycznego złocistego
napoju.  Wybrane przeze mnie sztuki koncentrują się na opisie ludzkich emocji, chociaż dwie
komedie pokazują je od nieco lżejszej strony. W każdym razie cały zespół jest bardzo przejęty szansą
zaprezentowania się w Cordinie. Chciałam, książę, serdecznie podziękować za stworzenie nam takiej
możliwości.
 To Aleks o wszystkim zadecydował i to on przekonał radę Centrum. Z tego, co mi wiadomo,
niektórzy członkowie rady nadzorczej to zatwardziali konserwatyści.
Jego syn wzruszył ramionami.
 Wystarczyło im przemówić do rozsądku.
Eve zdumiała się. Po chwili jednak uzmysłowiła sobie. że przecież nie zrobił tego z mysią o
niej; chodziło mu o fundację, którą miał wspomóc dochód ze sprzedanych biletów.
 Tak czy inaczej, jestem ogromnie wdzięczna. Postaram się nie zawieść publiczności.
 Jestem pewien, że nie zawiedziesz  rzekł książę Armand.  Jak rozumiem, resztę zespołu
poznam wieczorem podczas kolacji?
 Tak, Wasza Książęca Mość.  Eve wstała, domyśliwszy się. że spotkanie dobiegło końca.  A
teraz, jeśli można, chciałabym się rozpakować...  Kierując się impulsem, schyliła się i znów
pocałowała księcia w policzek.  Bardzo się cieszę, że mogłam tu wrócić.
Wprawdzie bagaże jeszcze nie dotarły z lotniska, ale pokój czekał na nią od rana. Zsunęła buty,
zdjęła żakiet i rozejrzała się wkoło. Stojący na stole bukiet świeżych kwiatów wydzielał intensywną
woń, a wpadający przez otwarte okno wiaterek wydymał zasłony. Odciągnęła je na bok.
Widok zapierał dech w piersiach. Tak było za każdym razem: najpierw patrzyła ze zdumieniem,
nie wierząc. że istnieje na świecie coś tak pięknego, potem ogarniała ją radość, że to jednak jawa, a nie
sen. W dole rozciągał się bajeczny ogród pełen barwnych kwiatów, które ku jej uciesze rosły gdzie
popadnie, pojedynczo, w kępach, trochę tu, trochę tam, nie zaś w równych rzędach. Na końcu ogrodu
znajdował się omywany wodą kamienisty falochron, na którym mewy i inne ptaki budowały gniazda.
A dalej było morze, czyste, bezkresne, szmaragdowe.
Zobaczyła ścigającą się z wiatrem łódz o czerwonych żaglach oraz ogromny, luksusowy jacht
leniwie przecinający fale. Ktoś pruł na nartach wodnych. Zmrużyła oczy, usiłując dostrzec, czy to
mężczyzna, czy kobieta, ale z tej odległości nie była w stanie poznać. Zachwycona, usiadła na ławie
pod oknem, podparta brodę na dłoni i obserwowała toczące się w oddali życie.
Z zadumy wyrwało ją pukanie do drzwi. Pewnie bagaże, pomyślała.
 Entrez, s'il vous pidit  rzuciła przez ramię, nie wstając z miejsca.
 Przyszedłem ci powiedzieć, że będziesz miała własną pokojówkę.
Słysząc głos Aleksandra, podskoczyła tak gwałtownie, że o mało nie straciła równowagi.
 Dziękuję, ale to nie jest konieczne.
Aleksander polecił służącej zostawić bagaż przy drzwiach.
 Kiedy po nią zadzwonisz, wróci, żeby rozpakować twoje rzeczy. Ma na imię Collette. Nie
będzie ci przeszkadzała.
 Dobrze. Dziękuję.
 Sprawiasz wrażenie zmęczonej.  Bez żakietu wydawała mu się bardziej krucha i przystępna.
Miał ochotę pogładzić ją po włosach.  Może powinnaś się położyć, zdrzemnąć...
 Nie jestem zmęczona. Po prostu podziwiam widok.
Czekała, aby opuścił pokój, on jednak podszedł bliżej i jeszcze bardziej odciągnął zasłony.
 U siebie w pokoju mam identyczny.
 Więc jesteś przyzwyczajony. Ja mogłabym go oglądać godzinami.
 Tuż po świcie wypływają z portu kutry rybackie.  Oparł dłoń na parapecie. Na palcu
połyskiwał mu sygnet rodowy.  Wyglądają jak małe łupinki. Codziennie wieczorem wracają, żeby
nazajutrz znów wypłynąć.
Fascynowały ją jego dłonie. Pamiętała, jak jej dotykały, pieściły. Była w nich siła dająca
poczucie bezpieczeństwa, a zarazem wzbudzająca strach. W tym momencie nie czuła strachu.
 Kiepski ze mnie żeglarz  powiedziała cicho  ale lubię patrzeć na wodę. Kiedy byłam mała,
ojciec miał żaglówkę. Bez przerwy plątały mi się liny albo bom walił mnie w głowę. Po pewnym
czasie ojciec uznał, że to nie ma sensu, i kupił motorówkę. Wtedy postanowiłam nauczyć się jezdzić
na nartach wodnych.
 Lepiej ci szło?
 Nie bardzo.  Zmrużyła oczy, szukając śmigającego po wodzie narciarza. Akurat gdy go
wypatrzyła, wywinął kozła. Zmiejąc się, wskazała palcem na pechowca.  Mniej więcej tak.
 Czyli co? Wolisz pływać?
 Zdecydowanie tak. Lubię mieć kontrolę. Dlatego zaczęłam ćwiczyć karate. W karate wszystko
zależy ode mnie; nie muszę walczyć z wiatrem, nartą czy liną.
 %7łeglując, człowiek nie walczy z wiatrem; korzysta z jego siły, czasem stara się go
przechytrzyć.
 Może ty, nie ja.
 Mógłbym ci pokazać, jak to się robi.
Zdziwiona, nie, raczej zaskoczona, podniosła wzrok. Wyobraziła sobie, jak pływają razem: na
niebie świeci słońce, wiatr lekko dmie w żagle, wysmarowane oliwką ciało Aleksa lśni zapraszająco...
 Szkoda twojego czasu. Mój ojciec stwierdził, że zupełnie się do tego nie nadaję.
 Wtedy byłaś dzieckiem. Teraz nim nie jesteś.
 To prawda.  Zbita z tropu, ponownie wyjrzała przez okno.  Nie sądzę jednak, aby podczas
mojego pobytu w Cordinie którekolwiek z nas miało czas na lekcje żeglarstwa. Od jutra ruszam z
pracą.
 A dziś?
Serce podskoczyło jej do gardła. Była osobą twardo stąpającą po ziemi, rzadko miewała
huśtawkę nastrojów. Postanowiła czym prędzej wziąć się w garść.
 Nie wiem, czego ode mnie chcesz  rzekła.  Nie...  Urwała, gdy przysunął rękę i delikatnie
odgarnął jej z policzka kosmyk włosów.
 Myślę, że wiesz.
 Nie.  Najwyższym wysiłkiem woli potrząsnęła głową.  To niemożliwe.
 Też to sobie mówiłem  powiedział, a ona nagle dostrzegła w jego oczach to, co sama czuła:
pożądanie i tęsknotę.  A jednak...
Ujął ją za brodę.
 Aleks. nie powinniśmy, nie wypada...
 Do diabła z wypada!
Porwał ją w ramiona i zaczął całować. Od pierwszej chwili gdy ją ujrzał, wiedział, co go czeka.
Ze będzie toczył walkę z góry skazaną na porażkę.
Ona też wiedziała, że nie ma sensu się oszukiwać. Pragnęła Aleksa z całego serca. Marzyła o
tym, by zjednoczyć się z nim psychicznie i fizycznie.
Jej ciało drżało z podniecenia. On również ledwo nad sobą panował. I nagle... Nagle pojął, że
musi natychmiast zdusić ogień pożądania, inaczej oboje ulegną namiętności, zedrą z siebie ubranie i...
Nie, nie może na to pozwolić. Nie tu i nie teraz. Przeklinając cicho, odsunął Eve od siebie.
 Musisz dokonać wyboru  powiedział ochryple.  I to niezwłocznie.
Drżącą ręką potarła policzek.
 Nie rozumiem  szepnęła.
 Nie zamierzam przegrywać.  Na moment zamilkł.  Nie przeprosiłem cię za pocałunek w
stajni i za ten też nie przeproszę.
Odwróciwszy się na pięcie, wyszedł z pokoju.
Eve osunęła się na ławę pod oknem; kręciło się jej w głowie, jakby wypiła za dużo wina albo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl