[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wybuchnie.
- Nie jestem twoją cholerną siostrą! Wiatr chwycił jej włosy i uniósł w powietrze.
Shawn poczuł, że ma ochotę zanurzyć w nich dłonie - jak robił to setki razy wcześniej, kiedy
taki gest był zwyczajną oznaką sympatii.
Bał się, że między nimi nic już nigdy nie będzie zwyczajne.
- Nie, nie jesteś. Ale zawsze o tobie myślałem... starałem się tak o tobie myśleć przez
całe życie. Jak możesz oczekiwać, że nagle tak po prostu to skreślą... Nie potrafią -
powiedział szybko, czując, że krew znowu zaczyna mu żywiej krążyć. - Tak nie można.
- Nie chcesz się ze mną kochać, to twoja sprawa. - Skinęła chłodno głową. - Są inni. -
Brenna odwróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku domu.
- Zaczekaj chwilą, do cholery. - Potrafił poruszać się szybko, kiedy musiał. Złapał ją
za ramię, zanim zdążyła zrobić trzy kroki. Obrócił ją ku sobie i przytrzymał za drugie ramię. -
Jeśli sądzisz, że pozwolą ci odejść z głową napchaną takimi myślami, to się grubo mylisz. Nie
zamierzam patrzeć, jak rzucasz siew ramiona jakiegoś faceta tylko dlatego, że jesteś wściekła
na mnie.
Powinien zauważyć błysk w oczach Brenny i wyczytać w nich ostrzeżenie, ale jej głos
brzmiał tak spokojnie, tak chłodno, że Shawn niczego nie dostrzegł.
- Za wysoko siebie cenisz, Gallagher. Jeśli zechcę się przespać z jakimś mężczyzną,
zrobię to. Nie masz tutaj nic do powiedzenia. Może cię zaszokuję, ale już wcześniej kochałam
się z innymi i podobało mi się. I powtórzę to, jeśli będę chciała.
Mogła równie dobrze walnąć go w brzuch młotem.
- Ty... z kim?
- To już moja sprawa - przerwała mu z błyskiem zadowolenia w oczach. - Tobie nic
do tego. Teraz mnie puść. Nie mam ci nic więcej do powiedzenia.
- Ale ja jeszcze nie skończyłem - powiedział, choć kompletnie nic nie przychodziło
mu do głowy. Wirowały w niej tylko obrazy Brenny przyklejonej do jakichś facetów bez
twarzy. Wypalało mu to mózg.
Odrzuciła w tył głowę i spojrzała na niego jeszcze raz.
- Chcesz się ze mną kochać czy nie?
Miał powiedzieć prawdę czy skłamać? Nagle uświadomił sobie, że i prawda, i
kłamstwo poślą go prosto do piekła. Uznał, że bezpieczniej będzie skłamać.
- Nie.
- W takim razie to koniec. - Upokorzona i wściekła odsunęła się trochę. Może
kierowała nią duma, a może pożądanie, w każdym razie działała bez zastanowienia.
Jednym szybkim skokiem znalazła się w ramionach Shawna. Nogami objęła go w
pasie i przycisnęła usta do jego warg. Wydawało jej się, że Berty szczeknęła. Brzmiało to tak,
jakby się śmiała. Brenna wczepiła się mocno w Shawna, a gdy się zachwiał, ugryzła go, wcale
nie lekko, w dolną wargę. Ktoś jąknął - nie wiedziała kto, i prawdę mówiąc, było jej wszystko
jedno. Próbowała dać z siebie wszystko w tym jednym gorącym pocałunku.
Zaskoczyła go, więc nie zdążył się od niej uwolnić. Tylko dlatego dał się pocałować.
Zareagował instynktownie. Dotknął jędrnych pośladków, a potem pozwolił dłoniom
wędrować w górę, aż zagubiły się w jej włosach.
Odetchnął głęboko i doznał wstrząsu. To nie jego wina, że wraz z powietrzem jej
zapach i smak wniknęły głęboko i przyprawiły go o zawrót głowy.
Musiał to przerwać. Dla jej dobra musiał to przerwać natychmiast... za chwilę. Może
trochę pózniej.
Wiatr wirował wokół nich. Słońce sączyło zza chmur delikatne światło. Zaczął padać
ciepły deszcz. Shawn poczuł, że ma dziwnie lekką głowę, jakby nie zostało w niej nic prócz
marzeń. W tych marzeniach wnosił Brenna do domu, po schodach na górę do sypialni i
opuszczał ją na łóżko, by nasycić się nią do woli.
Po chwili to ona go odepchnęła i zeskoczyła na ziemię. Wzrok przesłaniało mu
pożądanie, ale dostrzegł jej szyderczy uśmiech.
- Pomyślałam, że powinieneś dostać próbką tego, co odrzuciłeś.
Gdy tak stał, próbując zapanować nad podnieceniem, Brenna otrzepała rękaw koszuli.
- Zrobię przegląd twojego wozu, jak tylko znajdę trochę czasu. Lepiej ruszaj już do
pubu, spóznisz się do pracy.
Nie odezwał się. Patrzył, jak Brenna odchodzi. Stał nieruchomo na deszczu, aż ona i
żółty pies znikli za wzgórzem.
- Spózniłeś się - powiedział Aidan w chwili, gdy Shawn pojawił się w drzwiach
kuchni.
- W takim razie mnie zwolnij albo zejdz mi z drogi. Aidan uniósł brwi słysząc tak
opryskliwą odpowiedz.
Shawn szarpnięciem otworzył lodówkę i zaczął wyjmować z niej jajka, mleko i mięso.
- Nie mogą zwolnić kogoś, kto jest współwłaścicielem. Shawn z hukiem postawił
garnek na kuchence.
- W takim razie mnie spłać. To chyba możesz zrobić? Gdy do kuchni wśliznęła się
Darcy, Aidan uniósł dłoń i gestem poprosił, by wyszła. Nie wyglądała na zadowoloną z tego
powodu, ale cofnęła się.
- Co się stało?
- Nic się nie stało. Mam kupę rzeczy na głowie i muszę zająć się pracą.
- Dotąd zawsze potrafiłeś jednocześnie pracować i ruszać ustami.
- Teraz nie mam nic do powiedzenia, a muszę przygotować placek z mięsem. A tak w
ogóle, to o co tym babom chodzi? - Odwrócił się od kuchenki i skrzywiony spojrzał na brata.
- Najpierw mówią jedno, a po chwili zupełnie co innego. Nigdy nie wiadomo, czego się po
nich spodziewać.
- Ach, tak? - Troska o brata ustąpiła miejsca rozbawieniu. Aidan nalał sobie herbaty i
oparł się o blat patrząc, jak Shawn pracuje mamrocząc pod nosem. - Moglibyśmy rozmawiać
o tym przez cały dzień i pół nocy, a i tak nie rozwiązalibyśmy tej zagadki. Zawsze jednak
przyjemniej jest mieć kobietę, która przysparza problemów, niż nie mieć kobiety wcale, nie
sądzisz?
- Teraz akurat wcale tak nie uważam. Aidan roześmiał się.
- Która to tak ci zalazła za skórę?
- %7ładna. To nic takiego. Zupełny idiotyzm.
- Nie chcesz o tym mówić? - Aidan upił łyk herbaty. - W takim razie sprawa jest
poważna.
- Tobie łatwo się śmiać i mądrzyć - rzucił Shawn z rozdrażnieniem. - Wygodnie się
urządziłeś ze swoją Jude Frances.
- Pewnie tak. - Aidan skinął głową. - Ale przecież nie zawsze tak było i to ty dałeś mi
dobrą radę, kiedy nie widziałem żadnego wyjścia z sytuacji. Może powinieneś się zastanowić
i udzielić podobnej rady sobie, jeśli nie chcesz słuchać mnie.
- W tej chwili nie życzę sobie żadnej kobiety w moim życiu - mruknął Shawn, - A już
zwłaszcza tej jednej. Po prostu nie chcę.
Starał się nie myśleć o tamtym dzikim i podstępnym pocałunku, ani o przytulonym do
niego drobnym ciele Brenny.
- Nie, nie chcę - powtórzył. Gwałtownym ruchem zapalił gaz pod garnkiem z
mięsnym nadzieniem.
- Sam wiesz najlepiej, co ci odpowiada, a co nie. Powiem tylko, że zawsze przychodzi
taki moment, kiedy głowa mówi jedno, a cała reszta wcale nie zamierza tego słuchać.
Mężczyzna potrafi zachowywać się jak dziecko, jeśli chodzi o kobietę. Chce tego, czego mieć
nie powinien i bierze więcej niż może udzwignąć. Zwiadomość, że coś nie jest dla ciebie
dobre, wcale nie powstrzymuje przed pragnieniem posiadania tego czegoś.
- Ale ja nie byłbym dla niej odpowiedni. - Shawn, już spokojny, wyjął miskę, aby
przygotować ciasto na placki. - Nawet pomijając wszystko inne, po prostu nie byłbym dla niej
odpowiedni. I na tym koniec.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Indeks
- Beaton M.C. Hamish Macbeth 02 Hamish Macbeth i ĹmierÄ Ĺajdaka
- Gordon Korman Bugs Potter 02 Bugs Potter Live At Nickaninny
- 130b. Stone Lyn Magia miĹoĹci (antologia Magia miĹoĹci 02)
- Arthur C Clarke & Stephen Baxter [Time Odyssey 02] Sunstorm (v4.0) (pdf)
- Margit Sandemo Cykl Saga o czarnoksiÄĹźniku (02) Blask twoich oczu
- Herries Anne Krolewski sezon 02 Szpieg i dama dworu
- Caitlyn Willows [Maneater 02] Soleil [Loose Id] (pdf)
- Carroll_Jonathan_ _Vincent_Ettrich_TOM_02_ _Szklana_zupa
- Janrae Frank Journey Of Sacred King 02 Sins Of The Mother
- Smith Lisa Jane Pamietniki Wampirow 02 Walka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oknaszczecin.pev.pl