[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- O, tak. Gdy się złości, bardzo przypomina króla. - Nick
uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ kwaÅ›no. - Ale niech z bożą pomocÄ… panu­
je nam jak najdłużej. Winien ci jestem pewne wyjaśnienie.
Otóż podejrzewam, że wspomniany Frampton jest zawziÄ™­
tym wrogiem królowej i jednym z przywódców spisku wy­
mierzonego w jej osobÄ™. Co ty na to?
Oliver uniósł brwi.
- Gdybyś spytał mnie o to samo tuż po powrocie z Italii,
powiedziałbym, że to niemożliwe. Chłopak był słabeuszem.
Teraz sam nie wiem. Zawsze chadzał własnymi drogami
i przez pewien czas też uważaÅ‚em go za zdrajcÄ™. Nie widzia­
łem go całe lata, więc kto wie, w co się znów uwikłał?
- Uważasz go za tchórza? - z namysłem zapytał Nick. -
Człowiek, którego poszukuję, nie lubi ryzykować. Zdaniem
Walsinghama jest mózgiem całej intrygi, ale brudną robotę
wykonujÄ… za niego inni. Walsingham nazywa go nawet  cie­
niem" i podejrzewa o praktyki okultystyczne.
- Wiesz co? - Oliver zastanawiaÅ‚ siÄ™ przez chwilÄ™. - Te­
raz, gdy to mówisz, coÅ› mi siÄ™ przypomniaÅ‚o. Tak, Framp­
ton przez całe życie był tajemniczy. Harry mu nie ufał. Tuż
przed chorobą wspomniał nawet o aurze zła czy o czymś
podobnym.
- Harry? - Nicka przebiegł zimny dreszcz. - Harry tak
powiedział? Przy Framptonie?
- Nie wiem. Frampton zawsze czaił się gdzieś w pobliżu.
Chyba z zazdrością patrzył na naszą przyjazń.
- Wprawdzie widziałem go tylko raz, ale też odniosłem
takie wrażenie.
- Właśnie.
- Nigdy nie mogłem w pełni uwierzyć, że Harry zmarł
242
na gorączkę - powiedział Nick. - Sądziłem raczej, że ktoś
go otruÅ‚. Jeżeli Frampton rzeczywiÅ›cie paÅ‚aÅ‚ do niego nie­
nawiścią, to kto wie...
- W tamtych latach wydawaÅ‚ nam siÄ™ tak sÅ‚aby, że nie­
zdolny do zbrodni. Owszem, też byłem zdziwiony chorobą
Harry'ego, ale nie mogłem udowodnić, że to robota Framp-
tona. Nie powiedziaÅ‚em nic twojemu ojcu o moich podej­
rzeniach. Nawet teraz nie wiem, czy Frampton mógł być do
tego zdolny. Na pewno drżał o swoje życie.
Nick skinął głową. Doskonale rozumiał punkt widzenia
Olivera i bez dowodów winy nie mógł oskarżyć Frampto-
na. Ale to już nie miało większego znaczenia. Dowiedział
się wszystkiego, co chciał wyjaśnić. Mógł więc zapomnieć
o przeszłości i zająć się przyszłością.
- Co mi radzisz? Powinienem z tym iść do Walsing-
hama?
- Nie mam pojÄ™cia, jakim czÅ‚owiekiem jest teraz Framp­
ton. Na twoim miejscu byłbym bardzo ostrożny. Jeśli to Be-
vis zabił Harry'ego, to kto wie, do czego jest zdolny. - Oliver
uśmiechnął się do Nicka. - Liczę na to, że zostaniesz u nas
jak najdłużej. Moja żona będzie szczęśliwa.
- Jutro muszę wyjechać - odparł Nick. - Catherine na
pewno zachodzi w głowę, gdzie też się podziewam.
- Kto to jest Catherine?
- Pewna urocza dama, którÄ… niedÅ‚ugo mam zamiar po­
ślubić.
- Musisz mi o tym powiedzieć dużo wiÄ™cej! - Oliver ser­
decznie klepnÄ…Å‚ go w ramiÄ™. - Moje gratulacje! Zdaje mi siÄ™,
że dziś wieczór czeka nas uczta.
Nick odwróciÅ‚ siÄ™ w siodle, żeby pomachać na pożegna­
nie gospodarzom, i aż się skrzywił z bólu. Wczoraj wieczo-
243
rem wypił za dużo wina z dobrze zaopatrzonej piwnicy Oli-
vera. Głowa bolała go jak diabli.
Mimo to uśmiechnął się do siebie. Dobrze było spotkać
dawnych przyjaciół i na moment zapomnieć o sztywnej ety­
kiecie dworu. Zatęsknił za spokojnym życiem wiejskiego
szlachcica, z dala od wszelkich intryg, spisków i polityki.
PostanowiÅ‚, że tuż po Å›lubie zabierze Catherine do swo­
ich włości. Najwyżej raz na jakiś czas wybiorą się z wizytą
do paÅ‚acu. MiaÅ‚ dość stoÅ‚ecznych haÅ‚asów, brudu i przemo­
cy. ChciaÅ‚ żyć po cichu, u boku ukochanej, w miÅ‚oÅ›ci i har­
monii.
Zatopiony w myÅ›lach, nawet nie spostrzegÅ‚, że ktoÅ› go Å›le­
dzi. Chciał się odwrócić, ale już było za pózno. Huknął strzał.
Na szczęście kula tylko świsnęła mu koło ucha i pacnęła w pień
drzewa.
Nick uznał, że w tej sytuacji rozsądniej będzie uciekać,
niż podjąć walkę z nieznanym wrogiem. Wykorzystał
wiÄ™c chwilÄ™, w której tajemniczy strzelec musiaÅ‚ naÅ‚ado­
wać muszkiet, przylgnÄ…Å‚ do koÅ„skiej szyi i pognaÅ‚ miÄ™­
dzy drzewa.
Po pewnym czasie zwolnił. Nie słyszał odgłosów pogoni.
Napastnik zastawiÅ‚ sprytnÄ… puÅ‚apkÄ™, nie byÅ‚ jednak przygo­
towany na to, że niedoszła ofiara ucieknie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl