[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wrócić. Sam pan powiedział, że kilka tygodni temu właśnie je opuścili. Oczywiście nie zjawili
się jeszcze po pieniądze. Obawiali się ryzykować, gdy po wyspie kręcą się filmowcy.
 Do kaduka, to brzmi prawdopodobnie!  zawołał Tom Farraday.
 Czy wasz przyjaciel wpadł na pomysł, gdzie dokładnie są ukryte te pieniądze?
 Jupiter powiedział, że gdzieś wysoko, w suchym miejscu  objaśnił Bob.  Papierowe
banknoty w brezentowych woreczkach zgniłyby zagrzebane w ziemi. Najlepszym miejscem do
ich ukrycia jest...
 Stara grota!  wykrzyknął Tom.  Pełna jest szczelin, gdzie można by je wetknąć.
 Podobnie myśli Jupiter  przyznał Pete.  To jedyne miejsce, gdzie bezpiecznie można
przechować banknoty.
 Ale nie jutro. Setki ludzi będą się przewalać po wyspie, więc ktoś gotów je znalezć.
Dlatego od razu przybyliśmy, by ich poszukać.
 Do pioruna, chyba macie rację!  zawołał Tom Farraday.  Pomyśleć tylko: w grocie
od dziesięciu lat leży majątek i nikt na to nie wpadł, dopóki wyście się nie zjawili. Czemu sam o
tym nie pomyślałem? Pozostaje nam zrobić tylko jedno: udać się do groty i sprawdzić, czy
rzeczywiście są tam jakieś pieniądze.
 Chcemy przedtem zawiadomić pana Crenshawa  powiedział Bob.
 Nie ma potrzeby  odparł Tom Farraday.  Musi wcześnie wstać, więc dajmy mu
pospać. Jeśli znajdziemy pieniądze, przytargamy je na dół i obudzimy ekipę. Jeśli nie, wy
wrócicie cichutko do domu i nikt się o niczym nie dowie.
 Ale  zaczął Pete, lecz Tom Farraday już zdążył się odwrócić.
 Chodzcie za mną  powiedział.  Znam drogę.
Zaczął iść szybkim krokiem między drzewami. Chłopcy starali się trzymać blisko niego.
Niesamowita cisza potęgowała grozę otaczającej ich scenerii i Bob cieszył się w duchu, że
spotkali Toma Farraday a. Czuł się pewniej i bezpieczniej, kiedy towarzyszył im potężny,
krzepki mężczyzna.
Nagle zza drzew wychynął jakiś cień. Silna dłoń ścisnęła Boba jak imadło, nim zdążył się
zorientować, co się dzieje.
 Ratunku, panie Farraday!  zdołał jeszcze krzyknąć, lecz wnet ktoś zakrył mu usta i nie
mógł już wydać z siebie głosu.
Usłyszał za sobą jakąś szamotaninę, jęk Pete a, a potem zapadła cisza. Jednakże Tom
Farraday, który szedł z przodu, był wolny i miał broń. Na pewno...
Strażnik odwrócił się. Nie wyglądał na człowieka zaskoczonego przebiegiem wydarzeń. Nie
miał również zamiaru korzystać z broni.
 Dobra robota!  zawołał.  Nawet nie zdążyli krzyknąć.
 Dzięki tobie  powiedział mężczyzna, który trzymał Boba.  Wyobrażasz sobie, co by
było, gdyby najpierw poszli do obozu i pobudzili tych filmowców?
 Ale nie poszli, Jim, i teraz ich mamy  powiedział Tom nieco nerwowym głosem. 
Czyli wszystko gra.
 Nie wszystko  wtrącił się wysoki, który przytrzymywał Pete a.  Musimy jeszcze
pozbyć się gówniarzy. Zajmiemy się tym pózniej. Teraz wsadzimy ich do łódki i idziemy po
naszą forsę.
 Jasne, Bill  zgodził się szybko Tom Farraday.  Czy to prawda, co mówili, że jest
ukryta w jaskini?
 Nieważne. To nasza sprawa  warknął mężczyzna trzymający Boba.
 Moja również  zaprotestował Tom Farraday.  W końcu jedna trzecia to moja dola.
Czekałem na nią dziesięć lat. Należy mi się choćby za tę biedną sztywną rękę, którą wam
zawdzięczam.
 Stul pysk! Za dużo gadasz!  wrzasnął mężczyzna zwany Billem.
 Zajmiemy się tobą. Teraz ściągaj koszulę i podrzyj ją na paski. Musimy związać i
zakneblować tych smarkaczy.
 Ale...
 Jazda!
 Dobrze już, dobrze...
Tom Farraday wykonał polecenie.
Otępiały umysł Boba znowu zaczął pracować. Bill i Jim to były imiona, jakie nosili bracia
Ballingerowie. Teraz stało się jasne, że Tom był ich wspólnikiem. Najpierw pomógł im dokonać
napadu. Pozwolił się poturbować, żeby nie padł na niego choćby cień podejrzeń, że mógł w nim
uczestniczyć, ale kompani posunęli się za daleko i złamali mu obojczyk. Od tego czasu czekał,
aż Ballingerowie wyjdą z więzienia i wydobędą ukryte pieniądze, by mógł odzyskać swój udział.
Bob przerwał rozmyślania, kiedy dłoń zakrywająca jego usta cofnęła się. Krzyknął i w tej
samej chwili Tom Farraday zakneblował go oderwanym kawałkiem własnej koszuli. Następnym
owiązał mu głowę, by przytrzymać knebel. W chwilę pózniej wykręcił Bobowi ręce do tyłu i
związał je ciasno razem. Chłopiec został skutecznie pozbawiony możliwości obrony.
Po chwili to samo spotkało Pete a. Bracia Ballingerowie unieśli chłopców do góry,
trzymając ich za kołnierzyki koszul.
 A teraz, młodzi panowie  wycharczał im Bill do ucha  marsz przed nami. Nie
próbujcie żadnych sztuczek, bo popamiętacie!
Bob stąpał po nierównym gruncie. Słyszał, że Pete a też zmuszają do maszerowania. Obaj
nie mieli pojęcia, jak daleko ich pognano. Kiedy minęły już całe wieki, zatrzymali się na jakiejś
kamienistej plaży. Widzieli kontury potężnej motorówki wciągniętej na brzeg.
 Obaj na pokład!  wrzasnął Bill.
Chłopcy niezdarnie weszli na dziób łódki.
 A teraz leżeć!  warknął Ballinger i popchnął ich tak, że upadli jeden na drugiego. 
Podaj mi linę, Jim!  krzyknął do brata.  Muszę mieć pewność, że ci dwaj nie zwieją nam,
gdy będziemy zajęci.
Chwilę pózniej Bob poczuł, że szorstka, ciężka lina rani mu skórę. Został związany jak
tobołek, po czym dwaj mężczyzni potoczyli go pod jedną z burt i zajęli się Pete em. Przez cały
czas rozmawiali przyciszonym, podrażnionym głosem. Byli wściekli na chłopców, że znalezli
skarb i rozpętali aferę z jego poszukiwaniem. Bob wywnioskował, że Ballingerowie planowali
spokojnie poczekać, aż będą mogli bezpiecznie wydobyć zagrabione pieniądze. Planowany
najazd poszukiwaczy skarbów zmusił ich do szybkiego działania, bez względu na ryzyko.
 No dobra, teraz ptaszki nam nie wyfruną  powiedział w końcu Bill Ballinger. 
Chodzmy po forsę, Jim. Już dość czasu straciliśmy.
Obaj mężczyzni wysiedli z motorówki.
 Zostań tutaj, Tom, i miej oko na motorówkę  powiedział cicho Jim.  Zahukaj, jeśli
będziesz musiał nas ostrzec.
 Co zamierzacie zrobić z chłopakami?  zapytał niepewnie Tom.
 Zaczną gadać, wplączą mnie...
Jeden z Ballingerów zaśmiał się nieprzyjemnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl