[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przyjęcie, a potem okazało się, że przeliczyli się z kosztami. Martwiła się,
że nigdy nie sprzeda tak luksusowego towaru, ale Hugo wziął całą dostawę.
- Kawioru? - Christie nie posiadała się ze zdumienia.
- Właśnie. Uparł się, że musimy mieć kawior na kolację dla uczczenia
waszych weterynaryjnych wyczynów. Facet musi mieć kupę forsy -
roześmiał się Stan.
- Albo jest więcej niż wdzięczny za to, że w ogóle może jeszcze jeść.
Doktor Flemming, proszę się poczęstować.
Usiadła przy stole i sięgnęła po kanapkę. Ujmujące zachowanie gościa
sprawiło, że nagle, po raz pierwszy od dawna, poczuła się młodą kobietą.
- Rozmawiałam dziś z Benem - oznajmiła po chwili, przełykając
smakowity kąsek - i zdecydowałam się wypisać go ze szpitala.
- To świetnie - ucieszył się Hugo.
Wyraz jego oczu mówił, że szczerze troszczy się o dziecko, któremu
zawdzięcza życie.
- Jego ojciec opowiedział mi o wszystkim, co pan uczynił dla chłopca.
Wiesz, dziadku, że kiedy dziś weszłam do pokoju Bena, zastałam tam całą
jego klasę? Potem Heler O'Shea wyjaśniła mi, że doktor Tallent zadzwonił
wczoraj wieczorem do szkoły i powiedział, że Benowi bardzo dobrze
zrobiłoby uznanie ze strony kolegów. I rzeczywiście, kiedy go zobaczyłam,
nasz zwykle przygnębiony, wystraszony pacjent promieniał niczym
prawdziwy bohater.
- Ale... - zaczął Hugo, lecz Christie ani myślała dopuścić go teraz do
głosu.
- A do tego odwiedziła go Ellie, wiesz, ta dziennikarka Pisze teraz
artykuł o Benie, bo pan Tallent opowiedział jej. jak chłopak uratował mu
życie. Przy tym podkreślił zasługi obojga rodziców w wychowaniu tak
wspaniałego syna, udając, że nic nie wie o śmierci jego mamy. Ellie
powiedziała że wydrukują ten artykuł w gazecie w Brisbane. A jeśli chodzi
o samego Bena, to doktor Tallent przekonał go nie tylko o tym, że jest
RS
37
bohaterem, ale też, że tam, na morzu, ktoś musiał nad nim czuwać, i że to na
pewno była jego mama.
I posłuchaj. Ben zapytał mnie, czy sądzę, że mama byłaby teraz z niego
dumna. Oczywiście odpowiedziałam, że tak, ale kiedy zaraz potem chciał
wiedzieć, czy to możliwe, że Sus wciąż o nim pamięta, ogarnęło mnie takie
wzruszenie, że musiałam pobiec do łazienki, żeby się wypłakać.
- Chyba przecenia pani moje zasługi. - Hugo był wyraznie zażenowany.
- Nieprawda - rzekła Christie z błyszczącymi ze szczęścia oczami. - Nie
wyobraża pan sobie, ile starań dołożyliśmy oboje z dziadkiem, żeby Ben
przestał obwiniać się za śmierć matki. Tymczasem jedna rozmowa z panem
wystarczyła, żeby przywrócić mu radość życia. Mam ochotę dać panu za to
buziaka.
- Proszę się nie krępować. - Hugo odłożył kanapkę i uśmiechnął się tak
zachęcająco, że Christie wręcz zakręciło się w głowie.
- Lepiej dam całusa dziadkowi - powiedziała i cmoknęła starszego pana
w policzek, po czym nagle, bez zastanowienia, pochyliła się w kierunku
Hugona i delikatnie pocałowała go w usta.
RS
38
ROZDZIAA CZWARTY
Po południu Christie przyjęła dziesięcioro kolejnych pacjentów.
Większość z nich przyszła dziś do przychodni wiedziona ciekawością i
prawie każdy najpierw pytał o zdrowie Bena, a potem chciał dowiedzieć się
czegoś na temat nowego lekarza, o którym zaczynało być na wyspie głośno.
Wreszcie, przepisawszy panu Greggowi kolejną porcję leków na
dokuczające mu od lat hemoroidy, mogła pomyśleć o czekającym na
operację psiaku.
I o doktorze Tallencie.
Czuła się dziś naprawdę dziwnie: Ilekroć w ciągu dnia wracała pamięcią
do jego osoby, ogarniało ją podniecenie godne nastolatki umówionej na
pierwszą w życiu randkę. Za każdym razem bezskutecznie tłumaczyła sobie,
że za kilka dni Hugo wróci do Brisbane i znowu zostanie sama na wyspie,
by nieść pomoc tubylcom. Ze nigdy więcej się nie spotkają.
Uporawszy się z resztkami zaległej papierkowej roboty, udała się do
niewielkiej przybudówki na zapleczu szpitala, gdzie urządziła salę
zabiegową dla zwierząt. Mimo całej sympatii, jaką darzyła czworonożnych
pacjentów, wiedziała przecież, że wprowadzanie ich na blok operacyjny
przeznaczony dla ludzi urągałoby wszelkim zasadom higieny.
Hugo zastał ją w trakcie przygotowań do zabiegu.
- Nie lepiej byłoby wstawić mu protezę? - zapytał. Nie bardzo rozumiał
dlaczego, zadawszy sobie tyle trudu,
Christie chce poprzestać na amputacji części kości.
- Być może - odrzekła, układając na tacy potrzebne narzędzia - tylko nie
wiem, czy się pan orientuje, ile taka proteza może kosztować.
- No, nie.
- Właśnie, bo w przypadku ludzi koszt endoprotez refundowany jest
przez państwo. To samo państwo nie chce, niestety, dokładać się do
ratowania zwierząt. Zgodziłam się sama pokryć koszty leczenia i wykonać
zabieg za darmo, ale naprawdę nie stać mnie na tak duży wydatek.
- Rozumiem - rzekł bez większego przekonania.
- Poza tym sztuczny staw trzeba by wykonać na specjalne zamówienie i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl