[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nadawanie symbolicznego znaczenia pierścionkom nie
się od Samanty. Opuścił szybę.
jest w moim stylu - odparł Justin z godnością. - Rozumie
- Dobry wieczór - powiedział.
pan, o co mi chodzi? - zapytał jubilera. - Ten kamyk trzeba
- Dobry wieczór. Czy to paÅ„stwo zawiadomili nas o wÅ‚a­
trochę podnieść i będzie dobrze.
maniu?
Jubiler notowaÅ‚ uwagi Justina na kopercie. Samanta zro­
- Tak, to my. Udało wam się złapać rabusiów?
zumiała, że dziś jeszcze nie dostanie pierścionka.
- Jeden z patroli ich zauważył, ale uciekli podwórkami.
- To bardzo piękny pierścionek, kochanie - zapewniła
Kilka samochodów przecięło im drogę. Mamy nadzieję, że
Justina pośpiesznie. - Czy naprawdę musimy go przerabiać?
zostaną złapani. Może mogliby państwo coś jeszcze nam
Przypomniały się jej słowa Bena:  Gdybyś przyjęła moje
o nich powiedzieć?
oświadczyny i nie mógłbym od razu dać ci pierścionka,
Ben opisaÅ‚ policjantowi czÅ‚owieka, którego zobaczyÅ‚, Sa­
nosiÅ‚abyÅ› na palcu cokolwiek. Choćby wygiÄ™ty spin acz biu­
manta też dodała coś od siebie i policjanci odjechali.
rowy".
Ta przerwa okazała się zbawienna dla zdrowia psychicznego
A Justin zachowywał się tak, jakby nie zależało mu
Samanty. W zeszłym tygodniu, kiedy Ben ją pocałował, była
na tym, by ludzie wiedzieli, że Samanta należy tylko do
jeszcze wolną kobietą. Teraz - niezależnie od tego czy miała,
niego.
czy nie miała na palcu pierścionka - była już zaręczona.
- Nie denerwuj się, kochanie - powiedział ze zwykłą
- Dobranoc, Ben - powiedziała.
u niego pewnością siebie. - Nie mam zamiaru zmienić zdania
- OdprowadzÄ™ ciÄ™.
tylko dlatego, że pierÅ›cionek bÄ™dzie gotów dopiero za ty­
Jego sÅ‚owa byÅ‚y kompletnie pozbawione emocji. Na pew­
dzień.
no nie miał zamiaru jej uwodzić.
Samanta zdrÄ™twiaÅ‚a. Justin oczywiÅ›cie niczego nie zauwa­
- Dobranoc - pożegnaÅ‚ jÄ…, kiedy weszli do holu. PocaÅ‚o­
żył, ale jubiler był bardziej spostrzegawczy.
wał Samantę w policzek. - Spij dobrze.
- Co za ulga - westchnęła głucho.
Wrócił do samochodu. Samanta patrzyła, jak odchodzi.
Jubiler, potężny, jowialny Azjata, spojrzaÅ‚ na niÄ… porozu­
Dziwnie się czuła. Jakby czegoś żałowała.
miewawczo. Jakby chciał powiedzieć, że powinna skorzystać
z okazji i jeszcze raz przemyśleć swoją decyzję. Samanta
Justinowi pierścionek sienie spodobał. Był, jego zdaniem,
spuściła głowę. Z trudem powstrzymała się od śmiechu.
zbyt konwencjonalny. Polecił więc umieścić oba turkusy po
Trochę się dziwiła, że Justin niczego nie zauważył.. Dotąd
tej samej stronie diamentu, lecz zÅ‚otnik nieprecyzyjnie wy­
uważaÅ‚a go za czÅ‚owieka wrażliwego, reagujÄ…cego na najdrob­
konał jego projekt.
niejsze nawet niuanse. Tym razem zachował się inaczej. Może
- Turkusy znajdują się za blisko siebie - powiedział takim
dlatego, że nazajutrz wyjeżdżał na sympozjum i miał jeszcze
tonem, jakby od ukÅ‚adu kamieni w zarÄ™czynowym pierÅ›cion­
milion spraw do załatwienia. Nawet najbardziej wrażliwy czło-
ku zależały losy świata.
TAKA MIAA DZIEWCZYNA TAKA MIAA DZIEWCZYNA
88 89
wiek traci zainteresowanie innymi sprawami, kiedy jest bar­ - WstÄ…pimy gdzieÅ› na kawÄ™? - zapytaÅ‚a Ella.
dzo zajęty jedną, szczególnie ważną. Judith była umówiona z fryzjerem i nie miała czasu. Była
- Nie bÄ™dziesz miaÅ‚a nic przeciwko temu, że nie odpro­ nadÄ…sana i ledwo raczyÅ‚a siÄ™ z nimi pożegnać.
wadzę cię do domu? - zapytał Justin, kiedy wyszli na zalaną - Czy Judith się na mnie gniewa? - zapytała Samanta,
kiedy obie z Ellą siadły przy kawiarnianym stoliku. - Tak na
jesiennym słońcem ulicę. - Muszę wpaść do Gucciego po
mnie patrzyła, jakby chciała mnie zabić wzrokiem.
nowy pasek do walizki i dopilnować tysiÄ…ca innych drobiaz­
- No wiesz, tak namiętnie się całowaliście - roześmiała
gów.
siÄ™ Ella. - Na ulicy!
- Nie ma sprawy. - Samanta wspięła siÄ™ na palce i poca­
- Uważasz, że dlatego się dąsała? - zdziwiła się Samanta.
łowała go w policzek. - Szczęśliwej podróży!
Dla niej był to całkiem zwyczajny pocałunek.
Justin wreszcie coś zauważył. Może nie spodziewał się,
- Ona myśli, że jesteś narzeczoną Bena - przypomniała
że Samanta tak szybko się zgodzi. Czyżby myślał, że jego
jej Ella.
narzeczona zechce razem z nim biegać po sklepach? A może
- Ale przecież... - Samancie zrobiło się trochę głupio.
poczuł chłód, którym od niej powiało.
- Wszyscy się śmialiście, kiedy Ben to powiedział. Czy nikt
- Przecież jeszcze się nie żegnamy - stwierdził. Przytulił
nie uświadomił Judith, że to był tylko żart?
ją do siebie i mocno pocałował w usta.
- A po co? - Ella wzruszyła ramionami.
Stanowili bardzo piÄ™knÄ… parÄ™. Justin - wysoki, jasnowÅ‚o­
- Myślałam, że chcesz, aby Ben się nią zainteresował.
sy, elegancko ubrany. Samanta - szczupÅ‚a, ze starannie upiÄ™­
- Ja chciałam, ale on nie.
tymi ciemnymi wÅ‚osami, w szykownych spodniach i żakie­
- To przecież nic straconego.
cie, które kupił jej Justin. Nieczęsto widuje się takie pary
- Mylisz się. - Ella pokręciła głową. - Ben jest bardzo
całujące się namiętnie na środku ulicy. Mijający ich ludzie
impulsywny, a Judith nie jest kobietą, do której można się
uśmiechali się, a dwie osoby przystanęły, żeby im się lepiej
stopniowo przyzwyczaić. Można się w niej zakochać albo od
przyjrzeć.
pierwszego wejrzenia, albo wcale.
- Sam! - zawołała jedna z tych osób, kiedy Justin przestał
- WiÄ™c ona myÅ›li, że zdradzam Bena z Justinem? - prze­
ją całować.
raziła się Samanta.
Samanta spojrzała w tamtą stronę.
- Też bym chciała wiedzieć, co ty wyczyniasz.
- Cześć, Ella! Witaj, Judith! - ZauważyÅ‚a, że Judith pa­
- Nie rozumiem.
trzy na nią z obrzydzeniem. - Chciałabym wam przedstawić
- Miranda mówiła, że jesteś zaręczona z Justinem.
Justina. Justin, to Ella i Judith.
- Bo jestem. Zamówiliśmy pierścionek...
Samanta wolała nie tłumaczyć, kto jest kim. Nie bardzo
- Może jestem głupia, ale nie bardzo rozumiem, dlaczego
wiedziała, dlaczego, ale jakoś nie miała na to ochoty. Justin
wobec tego chodzisz z Benem. Miranda uważa, że nie mo­
zresztÄ… szybko siÄ™ pożegnaÅ‚ i jeszcze szybciej zniknÄ…Å‚ w tÅ‚u­
żesz się zdecydować.
mie.
TAKA MIAA DZIEWCZYNA
90
Samanta wreszcie pojęła, w jakiej gÅ‚upiej sytuacji siÄ™ zna­
lazÅ‚a. PoÅ‚owa jej znajomych sÄ…dzi, że zdradza Justina z Be­
nem, reszta zaś, że oszukuje Bena.
- Zresztą to nie moja sprawa - powiedziała szybko Ella.
- O rany - westchnęła Samanta. - Nie powinnam była
dać siÄ™ namówić na ten caÅ‚y spisek. Teraz wszystko siÄ™ po­
ROZDZIAA OSMY
plątało! Co będzie, jeśli Justin się o wszystkim dowie? Nawet
jeśli mu powiem prawdę, to nie uwierzy.
- Czy to ty, Sam? Mówi Stella.
- A Ben by uwierzył? - Cześć, Stello. Jak leci?
Oczywiście, Ellę tylko Ben interesował. Justin nic a nic ją
- Marnie. Larry się przeziębił, a teraz ma grypę. Udało
nie obchodził. Samanta pewnie zresztą też nie. mi się go namówić, żeby poleżał w łóżku. Głupio wyszło, ale
- Ben o wszystkim wie - przyznała Samanta. - Prosił mnie, wolałabym, żebyś do nas nie przychodziła. Boję się, żebyś
żebym udawaÅ‚a jego narzeczonÄ…. Najpierw pomogÅ‚am Miran­ siÄ™ od niego nie zaraziÅ‚a. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl